Witam wszystkich. Przeczytałem kilka tematów, wymieniałem żarniki, przetwornice i nadal jest to samo.. tzn - błyska mi prawy xenon, czasem zdarzy mu się wyłączyć i wywalić błąd na deskę, reset świateł i jest z powrotem.. Czasem potrafią działać bez zarzutu kilka godzin, czasem w ogóle nie da się w nocy jeździć bo rozprasza cholerstwo że brak słów.. Nie bez przyczyny używam sporadycznie liczby mnogiej, ponieważ zauważyłem ostatnio startując z parkingu, że na moment zgasły nawet oba światła, nie jednocześnie ale nastała ciemność. Dodam że psikałem kontaktem w sprayu po kostkach w tylnych lampach i też nie przyniosło to żadnego rezultatu. Aha, gdzieś przetarła się wiązka w klapie i znikły mi światła pozycyjne w klapie bagażnika. Oraz od ponad roku nie mam oświetlenia tablicy, też coś nie styka.. Dodam że jeszcze nie dawno, usterki elektryczne w klapie nie miały kompletnie żadnego związku ze światłami z przodu. Teraz nagle zaczęły się cuda dziać.. Czasem widzę jak prawa lampa która głównie nawala, lekko migocze ale nie gaśnie. Jakby miała coś z napięciem nie tak
A przetwornica zregenerowana. Żarniki Bosma 6000k. Rozpisałem się a pytanie jest następujące - co zrobić teraz, w jakim kierunku iść??
Jedyne co zauważyłem to w prawej tylnej lampie, przewód masowy jest jakby nacięty, żyła nie dostała po tyłku ale izolacja jest dosłownie jakby muśnięta nożem..
Edit: Kierunkowskazy, światła drogowe czy stopu nie mają kompletnie żadnego wpływu na te objawy.