BMW Sport

Ok, boomer.
Natomiast, córka, sobie świetnie radzi, co więcej, dzięki sieci ma stały kontakt z rówieśnikami, jak napisał Frank, to nie 1946. Mamy do czynienia z ewolucją.

Frank, nadajemy na dwóch poziomach. Ty tu i teraz a ja mówię o czymś szerszym. Dzieci stają się bardziej „zdziczałe” w kontaktach interpersonalnych „face to face” , dużo bardziej podatne na rożne zaburzenia emocjonalne , zanika w nich empatia i umiejetność budowania prawidłowych relacji opartych na bezinteresowności lub nawet na wzajemności, „zdalne” sprawia ,że robią się z nich jeszcze więksi egocentrycy.
I nie , nie odnoszę się tutaj do swoich dzieci czy dzieci sąsiadów ale mówię to z perspektywy doświadczenia zawodowego.

Kompletnie teza bez żadnych podstaw, mam zupełnie przeciwne doświadczenia obserwując relację córki z innymi dziećmi podczas nauki zdalnej.

Na pewno jest inaczej, ale lęk przed nauką zdalną i twierdzenie o egocentryczności i zaburzeniach w kontaktach to już płaska Ziemia.

Kyokushin, różnica między naszymi spostrzeżeniami jest taka ,że Ty obserwujesz własną córkę a ja mam kontakt zawodowy z bardzo różnymi rodzicami , wielu dzieci.

Ta, jasne, bo myślisz że ja nie mam?

Ty pracujesz jako psycholog? Bo wyczuwam znajomy zawodowy bełkot Nie, nie mowisz o czymś szerszym. Mówisz o czymś bardzo wąskim. Dzieci nie popełniają samobójstw siedząc w domu tylko z reguły dzięki pomocy rowieśników. Mnie w domu nikt nie przezywał, nie dokuczał , z nikim się nie musiałem bić - w szkole i owszem Szkoła nie jest do niczego potrzebna w rozwoju empatii i umiejętności budowania prawidłowych relacji. Łyknij trochę historii , bo gdybyś ją znał, to byś wiedział, że powszechna edukacja nie towarzyszyła nam od zarania dziejów, że kiedyś bogaci kształcili dzieci w domu, izolując od stresogennych czynników " powszechnej szkoły".

To jest dobre - gość mi mówi że się mylę obserwując własną córkę, jej relacje z rówieśnikami, mając kontakt z innymi rodzicami i ich dziećmi, czy zawodowymi nauczycielami.

To o czym mówimy z Frankiem jest faktem, to o czym mówisz Dawid - jedynie Twoją opinią, fantazją, tezą którą postawiłeś, ale bez jakiegoś dowodu.
My natomiast mamy trzy dowody na poparcie naszej tezy w domu.

Sęk w tym że wystarczy jeden przypadek by zaprzeczyć danej torii



W punkt.

Frank, jestem psychologiem. Jeśli dla Ciebie to bełkot to nie ma sensu ciągnąć tej dyskusji. Żyj sobie dalej w swoim idealnym , wirtualnym Świecie , gdzie nikt Cię nie skrzywdzi a nad wszystkim czuwa troskliwa mama

Najbardziej zdziczali to są rodzice w dzisiejszych czasach. Mimo lockdownu czynna jest nadal zerówka i świetlice. I dzieci nadal są przywożone do szkolnej hodowli, jak buraki na kampanię cukrowniczą. Dawid, ja tez mam do czynienia z różnymi rodzicami, wybacz ale niektórych to by trzeba na naukę bycia rodzicem wysłać, a dzieci w spokoju w domu przed kompem zostawić.

Więc jako psycholog powinieneś wiedzieć, że negatywne bodźce w wieku szkolnym - nie utwardzają, ale budują wycofanie i niszczą pewność siebie.
Nie mówimy o trzymaniu dzieci pod parasolem. Mówimy o zdrowym rozwoju.

I po to się dziecko zapisuje do lepszej szkoły, żeby zmniejszyć szansę na interakcje z plebsem - ona zawsze będzie w jakimś stopniu, natomiast lepiej jak jest jej jak najmniej, te doświadczenia w dorosłym zdrowym życiu do niczego się nie przydają.

No widzisz, trafiłem czyli jednak z poziomem mojej wiedzy nie jest tak źle.
Bełkot, bo jak słysze o empatiach i prawidłowych relacjach to od razu wiem, ze to masło maślane.

Ja żyje w realnym, twardym świecie z żoną i dwójką dzieci, moja mama mieszka daleko i nad niczym nie czuwa, nie bardzo wiem o czym piszesz w tej chwili ale mam wrażenie, że tryb " jestem psychologiem i wiem najwiecej " Ci się właczył, ale akurat w waszej profesji jest to wybaczalne

X2
Trochę mi to brzmi na zasadzie... Po co mieć dziewczynę, bzykać się, całować.. są pornusy, jest internet, są okulary vr, jakiechs efekty 4d... Da się żyć.


Ja rozumiem Dawida o co mu chodzi, szerzej bo nie rozchodzi się stricte o sposób w jaki przekazujemy wiedzę a jak ją nabywamy... Kontakty w internecie zaburzają prawidłową percepcję, nie tylko młodego, ale i wszystkich. Sam hejt jest tego doskonałym przykładem. internet to taka trochę szkoła egoizmu. Łatwo wpasc w złe nawyki, przez brak ograniczeń, konsekwencji swoich czynów, wrastają później w osobowość młodego człowieka takie cechy osobowości które wychodzą w realu i wtedy jest nieciekawie.
Ten film obrazuje to .doskonale
Fajny stary filmik mi się przypomniał...
https://m.facebook.com/story.php?story_ ... 9194837830

Pewnie wybiegamy trochę za daleko, ale od takich rzeczy się zaczyna, zdalne nauczanie, zdalne kursy, zdalni kierowcy, samochody... Nie tędy droga...

Każdy z nas widzi to po swojemu i ma swoją rację.

Ukradliście milion dolarów. Dostaliscie wyrok 2 lata - w opcji do wyboru albo w więzieniu albo w areszcie domowym. Co wybieracie i dlaczego ?

Kontakty w Internecie mają ten problem, że ludzie sobie pozwalają na więcej, bo nie są na wyciągnięcie ręki. Czy zaburzają kontakty? Ja bym powiedział że nie, ale jednostki aspołeczne szybciej się ujawniają W sumie lepiej. Jak ktoś ma hamulce, ma je i w Internecie, jak nie ma - wszyscy się szybciej dowiedzą jaki jest, a on jedynie będzie mógł tupnąć nóżką.

Nikt tu nie twierdzi że chce zrezygnować z kontaktów face2face, bzykania czy całowania, a jedynie że nauka zdalna działa całkiem nieźle, i prawdę mówiąc dostrzegam więcej pozytywnych jej aspektów niż samego chodzenia do szkoły.

Świat się zmienia, Internet zmienił ludzkość, tego się nie da zatrzymać, trzeba się nauczyć z tego rozsądnie korzystać.

Dokładnie. A z kolegami dzieci moga sie zawsze spotkac po lekcjach

Przypomina się, jak zwolennicy furmanek zwalczali pojawiające się samochody.

Doszliśmy do konsensusu. Rozsądne korzystanie to w większej mierze zasługa rodzicow, wychowania na wczesnym etapie, kiedy mamy Jeszcze wpływ na nasze pociechy. Mimo wszystko w dalszym ciągu pozostanę zwolennikiem tradycyjnego szkolnictwa, szczególnie we wczesnym okresie życia kiedy się najbardziej chłonie i kształtuje osobowość. Wg mnie to nieodłączna część/ etap w rozwoju. No takie mam zdanie, a każdy ma swoje

kai ma racje tu chlopaki. Spogladajac szerzej na ten obrazek, nie ze swojego punktu widzenia po prostu ma racje.

Nikt Wam nie umniejsza w ocenie i zaagnazowaniu w zycie i srodowisko Waszych dzieci czy znajomych. Chodzi jednak o to, ze opieranie ogolnej tezy na swoim, badz co badz ograniczonym przykladzie, nigdy nie bedzie w pelni odzwierciedleniem sytuacji. Domyslam sie, ze kai ma dostep do badan, artykulow, jest w kontakcie z innymi pedagogami.

Zdziczenie tego pokolenia odbije sie za kilkanascie lat. Bez wsparcia i wpompowania w polska psychologie- ktora lezy i kwiczy jeszcze bardziej niz sluzba zdrowia- bedzie to tylko poglebiac.

Dlaczego pozwolilem sobie na poparcie kai? Bo sam bylem pedagogiem. Bo mam w rodzinie pedagogow i ludzi pracujacych z najmniejszymi od dziesiecioleci.

Lekcje zdalne to pic na wode, fotomontaz. Kadra dopiero teraz zaczyna zalapywac o co chodzi, dzieci maja problemy ze skupieniem sie, bo przeciez dotychczas przed komputerem w domu graly. nie uczyly sie. Rodzice sa coraz bardziej pretensjonalni w stosunku do nauczycieli, nie wymagaja juz duzo od dzieci. Internet uczy je tu i teraz, chce to mam, nie ma cierpliwosci- to tak generalizujac, ale patrzac na szerszy obraz, kai ma racje.

Dawid ma rację. Nauka zdalna to nie jest nawet 10%tego co dziecko zdobywa idąc do szkoły. Nauka 2×2 to dodatek, a główne aspekty jakie się kształcą to umiejętności społeczne budowane na żywo face to face.
Tego się nie nauczą przed ekran monitorów. Np jak żyć? Jak zawierać przyjaźnie, jak funkcjonować w społeczeństwie, jak odnaleźć się w nowym towarzystwie. To co mówi Dawid jest 100x ważniejsze od tego czego ich uczą przed ekranem.

Co tu dużo mówić, publiczna szkoła, w dotychczasowym wydaniu, w dzisiejszym świecie to jest jakieś totalne nieporozumienie. Należy zerwać okowy zabitej stęchłymi deskami PRLu puszki i iść z duchem czasu. Powszechna cyfryzacja sprawiła, że 90% wiedzy przekazywanej w tych szkołach jest na wyciągnięcie ręki, w komórce, a nawet zegarku, dla chętnych, wedle potrzeby. Uczenie się tych bzdur, zaśmiecanie sobie głowy rzeczami, które nigdy nam się w życiu nie przydadzą, to zbrodnia przeciwko doskonałemu narzędziu, jakim jest mózg ludzki. Niebywałe marnotrawstwo potencjału młodych ludzi, co odczuwa dotkliwie moje pokolenie chociażby.

A zatem, należy wnioskować, że to co zostało w tej szkole wartościowego, to głównie te relacje społeczne, łącznie z wiedzą, że ktoś "też w ryj dać mogę dać", jeżeli nie umiemy się zachować.

Ja tam takie gadanie słyszałem tylko wśród kopaczy rowów xD i wśród kopaczy rowów ze wirusa nie ma/ nie jest groźny/ i ze spisek xD

Ogarnięci ludzie, nawet w wieku szkolnym dojdą do wniosku ze nawet wkuwając z pozoru nieistotne rzeczy ćwiczy się pamięć, nabywa umiejętności miękkich itp itd

Ale to trzeba być odrobine mądrzejszym od planktonu xD