BMW Sport

To o kim, o mnie? Miałem zawsze poglądy prawicowe.
Nie wiem skąd takie zaściankowe rozumowanie u tak postępowych ludzi, by twierdzić że prawica wierzy w kreacjonizm...

Co do lewactwa - nie będę kopał już leżących, ostatnio chłopaki, dziewczyny i inne, na każdym froncie się zaorali.



Naprawdę trzeba być ślepym i głuchym albo po prostu głupim by nie widzieć trendu podważania W ŚWIECIE wszystkiego co logiczne i ma tradycję oraz sprzyja naturalnym procesom i rozwoju cywilizacji. Może komuś się wydawać, że jedno nie ma nic wspólnego z drugim, ale tutaj chodzi o pewne schematy, które się powielają w każdej już możliwie dziedzinie[/quote]

Tak. Dzieje się to samo o czym opowiadał Shuman, tylko w lekko zmodyfikowane i na globalną skalę.



Masz nie wiedzieć o co chodzi, co z czego wynika, wszystko ma być subiektywne, podważane są elementarne prawa logiki.

Ten Tomas Shuman przez całą godzinę mówi bardzo mądrze, bazując na logicznych przykładach by na sam koniec podsumować, że to wszystko można powstrzymać dzięki religii.

Skoro zachodnia, laicka Europa odeszła od swojej religii, a wpuszcza do siebie mahometów to nie dlatego, że stała się laicka, a jedynie dlatego, że stała się bandą odmóżdżonych czerwów.

Czy naprawdę homo sapiens nie jest inteligentne same z siebie i ludzie bez religii nie rozróżniają dobra od zła?

Przeszkadza biały człowiek w białym domu dla którego ważny jest własny kraj i rodacy. Cóż za zbieg okoliczności, że przeszkadza także niemieckiemu lokajowi z polskim paszportem.

Dokładnie. Nie zdziwię się jak wkrótce padną oskarżenia o rasizm w USA z powodu tego, że jest biały dom. Powinien przecież być czarny albo mieć chociaż czarny dach lub ściany boczne.

Tak to działa. Abstrahując od tego czy ktoś jest wierzący czy nie, i jak bardzo ma się za postępowego, to większość ludzi potrzebuje czegoś, sami nie wiedzą czego. Jedni religii, inni swoje 'ukochanego wodza'. Ludzie szukają sensu życia.

Jak z tego miejsca wytnie się religię, która w omawianym przypadku nie robi w zasadzie nic złego, poza głoszeniem jakichś prawd moralnych i skupianiu się na duchowym samorozwoju, zachęcając do wstrzemięźliwości, pracy, szanowania innych, to pozostaje puste miejsce.

To puste miejsce można zapełnić inną religią, albo jakąś papką, mówiąc ludziom że wszystko mogą, wszystko im wolno, logika nie ma znaczenia, fizyka nie ma znaczenia, biologia nie ma znaczenia. Bardzo łatwo komuś powiedzieć, szczególnie komuś kto jest średnio inteligentny, nic nie ma, i nic nie osiągnie, że jest panem świata, dasz mu bigmaka na promocji czy parę skarpet po 1zł i on już myśli że na wszystko go stać, żyje dobrze, w TV mu pokażesz odmóżdżacze pokazujące rozwiązły i konsumpcyjny styl życia, naśmiewający się z modelu rodziny czy modelu praworządności.
I teraz masz takiego leminga, i możesz zrobić z nim co chcesz.

Czy tego chcesz czy nie, niestety jest to związane z religią. Kościół bardzo długo, i robi to nadal, wskazywał tym ludziom jakiś kierunek, pokazywał że gdzieś tam coś jest, co ich oceni.
Oczywiście instytucja kościoła jest niedoskonała, to jedno, zaś sama religia czy wiara to drugie.

Shumanowi nie chodzi o sam w sobie kościół. Jemu chodzi o religię czy wiarę.

Weź pod uwagę że ta metodyka jest opracowana przez KGB, ludzi którzy nie byli wierzący. Oni ją opracowali nie po to by zniszczyć religię, ale długo nad tym myśląc, stworzyli ją tak, by uderzyć tam, gdzie będzie najłatwiej doprowadzić do odmóżdżenia społeczeństwa.
Ten model powstał 40 lat temu, nadal jest aktualny. Po porostu oni to zrobili tak żeby działało, a Shuman napisał dlaczego to działa.
Czy może być powstrzymane przez religię? 40 lat temu wyszło im że tak. Czy teraz też? Może tak, może nie, świat się zmienił.
To co mówi Shuman jest aktualne, natomiast jest też już i w związku z postępem, bardziej skomplikoane. Nie znaczy to że Shuman nie ma racji. Znaczy, że po prostu ktoś kto wtedy utworzył tę metodykę, sobie ją zaktualizował do wersji 2000, jak i obrona przed nią też powinna zostać zaktualizowana.

Odnośnie homo-sapiens - w Twoim pytaniu tkwi odpowiedź. Po prostu masy to lemingi.

Ziemkiewicz dokładnie potwierdził to co pisalismy od dawna o Trumpie i Obamie

Człowiek w swej naturze ma potrzebę posiadania jakiegoś autorytetu, jakiejś stałej wartości która pozwala czuć się względnie bezpiecznie, takiego punktu odniesienia - czy to religia czy jakiś system filozoficzny to już drugorzędne. To co obserwujemy wokół to ciągle próby zniszczenia w człowieku tej potrzeby, zrelatywizowania wszystkich fundamentalnych wartości...na szczęście nasza naturalna potrzeba jest silniejsza niż te narzucane przez "postępowych" sztuczności

Bardzo dobrze ujęte.

Kyo - David - ja zdaję sobie sprawę z tego, o czym piszecie. Można to sparafrazować po raz kolejny - demokracja to rząd większości, czyli rząd pospólstwa, głupiego, czy tam lemingów - jak zwał, tak zwał. Zatem upraszczając religia jest potrzebna w demokratycznym państwie zawsze. W Monarchii zależnie od rozumu władcy (no i tego, czy ktoś nie dokona na niego zamachu...).

Co do kościoła - mordował i kradł na całym świecie, opóźnił postęp cywilizacyjny gatunku homo sapiens o kilkaset lat. Jest do cna zakłamany, skostniały, zbędny. Kompletnie nie powinien być związany z wierzeniami indywidualnych jednostek, finansowany z publicznych pieniędzy. Chodzenie do kościoła powinno być regulowane tymi samymi przepisami jak chodzenie na siłownię. Jest działalność gospodarcza, ktoś kupuje karnet, wejściówkę, cokolwiek, są podatki, parking i szatnia. Sądzę, że jakby tak było to za chwilę by się okazało, czy mamy naprawdę 95% praktykujących katolików w Polsce (ciekawe gdzie swoją drogą)?

Kościół idealny nie jest, tu się zgodzę, bo są to ludzie, a ludzie idealni nie są.
Natomiast nie jest instytucją złą. Jest instytucją dobrą, natomiast polityka oczerniania kościoła jako takiego i utożsamianie go z religią, jest właśnie efektem działań opisywanych przez Shumana.
Ten model ma sprawić żebyś pisał dokładnie to, co napisałeś.

Jakby ludzie nie utożsamiali z definicji kościoła z religią to nikt by tam nie chodził. Fundament naszej moralności stanowi prawo rzymskie, a nie nauki kościoła. Czy trzeba znać 10 przykazań by wiedzieć, że to co opisują w większości jest złe? Nie. I ludzie to wiedzieli dobrze zanim pierwsze wzmianki o naszej religii powstały. Generalnie w 99% wszystko się sprowadza do prostego do bólu i zrozumiałego nawet dla małpy leminga "nie czyń drugiemu co Tobie niemiłe" i do tego nie potrzeba żadnego kościoła, czy religii. Resztę domawia prawo.

Wiara jest indywidualną rzeczą każdej jednostki, istnieje rozdział państwa od kościoła. Pośrednictwo finansowane przez państwo jest niepotrzebne, tylko pogarsza i ośmiesza pozycję kościoła.

Patrząc na historię kościoła naszego to nie zrobił za wiele dobrego w porównaniu ze złem jakie wyrządził. A najlepsze jest to, że lemingi odrzuciwszy go na zachodzie sprowadzają jeszcze gorszy muzułmański pomiot...

Moralność nie jest związana z postawą światopoglądową. Zasady moralne bez względu na światopogląd polityczny czy religijny są jednolite dla większości ludzi.

Religia jest naturalną pochodną ludzkiego myślenia i strachu przed śmiercią.

Nikt nie wie skąd się wzięliśmy, nikt nie wie co się dzieje po śmierci.

Każdy się obawia, ze jego życie nie ma sensu, skoro musi umrzeć.

Stąd religia bedzie powstawac zawsze tam, gdzie jest człowiek.

No tak, ale może najwyższy czas zejść na ziemię? allahy to wręcz wierzą, że jak zabiją innych i odbiorą im być może jedyną szansę na jakiekolwiek życie to pójdą do nieba itd. religia powinna być zindywidualizowana. niech każdy sobie po cichu w coś tam wierzy. byle nie szkodzić drugiemu, nie finansować tego z czyjejś kieszeni, nie robić innym krzywdy w imię religii.

Nie, dla Ciebie. Inni nie wiedzą, szukają autorytetów, takich czy innych. To jest to o czym pisał David.
Widzisz, to o czym piszesz jest oczywiste dla Ciebie, dla mnie, i pewnie dla innych logicznie myślących ludzi. Natomiast ten tok rozumowania jest bardzo jednostronny. Postaw się teraz na miejscu innych, postaraj się wczuć w rolę kogoś kto potrzebuje tych 10 przykazać, bo inaczej NIE WIE, czy to co robi jest słuszne czy nie, bo ma inny wskaźnik niż ty, a np wydedukował sobie że chciałby to zmienić przy pomocy autorytetu, albo uznał że ma zgodny z autorytetem, i warto to promować.
Serio, różni są ludzie.

Dla jaja, spróbuj się wczuć w skórę lewaka, postaraj się pokierować tokiem rozumowania tych ludzi, doprowadzić do tego, że Twoje rozumowanie doprowadzi do wniosków które oni mają. To będzie dobry mindblown

O tym że ktoś jest naprawdę w błędzie, przekonasz się tylko wtedy, gdy zaczniesz myśleć na chwilę jak on, poczujesz to co on

a "głośno" ? głośno ma być "neutralny światopoglądowo" ej chłopie...

jest jeszcze jedna kwestia. Są różne kraje, mniejszości i większości. I jeżeli większość np w danym kraju nie ma nic przeciwko temu, że ktoś wyznaje jedną religię, i wiszą jej symbole w miejscach publicznych, bo większość w nią wierzy, a ma przeciwko że mniejszość w bombowy sposób wyznaje drugą, to nie świadczy o braku tolerancji, tylko o tym że to większość w zdrowej demokracji ma do powiedzenia o tym, jak będzie w miejscu w którym żyje.
I idąc drogą demokracji, większość ma święte prawo do tego, by odrzucać rzeczy, które jej nie pasują, z nie ważne jakiej przyczyny. Mniejszość ma się dostosować, dopóki ich postulaty nie będą większością. Wtedy znowu, będzie tak jak woli większość. Bo niby jakim cudem, mniejszość ma dyktować większości jak ma żyć, co ma lubić, co tolerować?
A czy większość może? Tak, bo jest większością. Większej liczbie ludzi ma coś pasować, a ta którym coś nie pasuje, musi się pogodzić z tym i sobie żyć dalej. Nie każdemu wszystko musi się podobać, nie każdy musi być zadowolony, co więcej nie zawsze będzie.
To oczywiście budzi kontrowersje, bo w/g demokracji, gdzie znajduje się 3 mężczyzn i 1 kobieta, wszyscy będą robić to co pasuje większości.
Jak więc wygląda druga strona medalu? Otóż tak, że każdy powinien mieć święte prawo do broni, i w momencie jak większość zacznie wulgarnie naruszać jego elementarne prawo do życia i spokoju, będzie mogła bezpośrednio odpowiedzieć że sobie czegoś nie życzy.
Te dwa czynniki zapewniają sobie naturalny balans, dzięki któremu nikt na głowę nikomu nie wchodzi. Prosty bilans zysków i strat.

Ateisci próbują od dłuzszego czasu i nadal są w zdecydowanej mniejszosci

Możesz w nic nie wierzyć ale nadal nie potrafisz odpowiedzieć na podstawowe pytania. Tu jest problem.

Jakie podstawowe pytania?

Mówimy o kościele, czy o wierze? Bo dla mnie to dwie różne rzeczy. Z czego ta pierwsza w takiej formie jak jest niewiele dobrego wnosi. Kompromisem jest zabronienie wszelkiej religijności w strefie publicznej, dla każdego.

Np odnośnie początku wszechświata.