BMW Sport

Dziś krótko bo nie miałem za bardzo czasu, żeby ogarnąć więcej zdjęć (rozgrzebałem jeszcze e30 i trochę mi zeszło, a nie chciałem siedzieć w garażu w niedzielę po nocy ).

A więc tak - prawy bok jest gotowy więc zabrałem się za dokończenie lewej strony (przedni narożnik progu, połączenie progu zewnętrznego i wewnętrznego z podłogą, spasowanie całości z drzwiami i wstawienie nowego fragmentu poszycia na połączeniu próg-błotnik przedni).

Plac boju przed rozpoczęciem pracy:



Podgląd na specjalistyczne, cholernie drogie i skomplikowane narzędzia, których wymaga naprawa blacharki w maluchu:



I teraz tak. prace musiałem zacząć od dorobienia blachy zamykającej wnętrze nadkola (+ fragment wywinięty pod rant nowej reperaturki błotnika. Żeby jednak wiedzieć jak daleko ma wystawać owe wywinięcie, musiałem najpierw spasować sobie idealnie zewnętrzną reperaturkę:



Chodziło o ustawienie jej względem drzwi (równa szczelina przednia, odpowiednia głębokość, żeby drzwi po wyregulowaniu nie wystawały ani nie chowały się za jej obrysem) oraz względem progu - fragment progu, który zawiera nowa reperaturka musi iść równo z całym progiem, a nie załamywać się pod kątem (bo na przykład przód reperaturki docisnąłem za mocno wgłąb nadkola).

Trudno omówić to opisowo ale myślę, że każdy wie o co chodzi.

Tak czy inaczej - po ustawieniu reperaturki mogłem wykonać szablon z miękkiego kartonu (na tyle miękkiego, żeby dało się zawinąć go pod rant reperaturki) i wyciąć element z blachy:



Miałem trochę zabawy z wyklepaniem zaokrąglonego rantu z płaskim parapetem do połączenia z reperaturką, ale z pomocą żabek i kawałka cienkiej rurki (na której zaklepywałem element) jakoś dałem sobie radę

Po wspawaniu całość, którą przykrywa reperaturka została zabezpieczona podkładem. Po wyschnięciu mogłem ponownie dopasować reperaturkę:



I wspawać (tutaj już po oszlifowaniu, założeniu koła i drzwi):



Dziś muszę już tylko połączyć punktowo próg wewnętrzny i podłogę (mam już przygotowane otwory więc to dosłownie 5 minut) i mogę spokojnie wycinać tymczasową klatkę usztywniającą (nareszcie!!!).

Po zdemontowaniu klatki będę miał dojście do spawów we wnętrzu - oszlifuję, zabezpieczę podkładem i mogę brać się za przygotowywanie budy pod podkład i konserwację.

Keep fighting

cały czas do przodu ....... cały czas do przodu..........

Żyję

Jest też kolejna porcja wieści o pomarańczy

Ponieważ bordowa stoi w warsztacie, nie mogę robić łutututu ani też czegoś w niej przebudowywać - w efekcie więc mam trochę więcej wolnego czasu niż zwykle.

Dlatego też postanowiłem spiąć poślady i nadgonić w końcu trochę zaległości przy Arancii (lepiej późno niż wcale ).

Zacząłem od wnętrza - wyciąłem całą tymczasową klatkę, oszlifowałem pozostałości po spawach, wzmocniłem łatki, które montowałem od strony przednich nadkoli i wykonałem dodatkowe wzmocnienia na połączeniu podłogi z elementami ściany tylnej kanapy:



W efekcie więc wnętrze jest już totalnie skończone i czeka na podkład. Co dalej - z zewnątrz zostały mi jeszcze trzy rzeczy - mocowania bałwanków (tylnych odbojów zawieszenia) po obu stronach auta oraz jedna niewielka łatka na połączeniu pasa przedniego z lewym nadkolem.
Dzisiaj zabrałem się za pierwsze z mocowań.

Tak wyglądało ono zanim zabrałem się za wycinanie:



Mocowanie rozpadło się pod żabkami, a cały ten podpuchnięty obszar wokół niego trzymał się wyłącznie na farbie Po wycięciu wyglądało to tak:



Mocowania i wewnętrzne części profili są zdrowe - miejscami pojawiło się trochę rudego nalotu więc przed zamknięciem elementu zabezpieczyłem go dinitrolem (na koniec przy konserwacji podwozia pozalewam profile gravitem od novola więc powinno dać to radę.
No i teraz tak - wycięcie nie było specjalnie trudne ale jakoś musiałem teraz to wszystko odtworzyć z nowej blachy.

Z pomocą jak zwykle przyszedł kawałek kartonu i ołówek. Najpierw przykładamy odpowiednio zagięty element do otworu:



A następnie z gracją i nieskrywanym entuzjazmem napierdalamy po niej ołówkiem:



W ten sposób pokazują się nam krawędzie otworu. Pozostaje tylko wyciąć karton po powstałych krawędziach i sprawdzić czy wszystko pasuje (za pomocą taśmy papierowej dokleiłem jeszcze po bokach brakujące elementy - karton okazał się odrobinę zbyt mały)



Mocowanie bałwanka również zdaje się pasować:



Wszystko sprawdzone - można wycinać.



I teraz tak - wycięty i oczyszczony element musiałem odpowiednio dogiąć.
Zaznaczyłem więc linię, po której musiałem to zrobić:



A potem za pomocą małego przecinaka lekko ją poprawiłem (ułatwia to późniejsze zaklepywanie na kowadle):



Po zagięciu kolejna przymiarka



Tutaj pozostał jeszcze jeden problem. Ten tutaj jeszcze trochę bardziej kwadratowy niż zaokrąglony fragment reperaturki, do którego od dołu będzie przykręcony bałwanek jest cienkie. Pod spodem powinien być jeszcze kawałek grubszej blachy ale musiałem wyciąć go bo był on mocno skorodowany.
Trzeba więc również go dorobić.

Z grubszej blachy wyciąłem więc równie kwadratowe półkole i dopasowałem:



Następnie wspawałem:



I oszlifowałem, żeby od góry mogła ładnie siąść na płasko wykonana wcześniej reperaturka. W niej jednak również trzeba wykonać otwór pod bałwanka - dopasowałem i unieruchomiłem więc wspornik i zaznaczyłem sobie ołówkiem jego położenie i miejsce wiercenia.



I jeszcze przymiarka czy otwór w reperaturce pokrywa się z tym pod spodem:



Wszystko gra - można iść dalej.

Pod reperaturką znajdują się punkty mocowania i wsporniki, do których będę chciał ją wspawać - trzeba więc zaznaczyć jakoś miejsca, w których się one znajdują, żeby nie wiercić otworów w reperaturce na chybił-trafił. W tym celu najlepiej wykorzystać suwmiarkę, linijkę i ołówek i po prostu wszystko dokładnie pomierzyć (a następnie nanieść na wyciętą wcześniej reperaturkę)



Mam nowy aparat - kompletnie nie potrafię ustawiać z nim ostrości i przypadkiem wyszło mi artystyczne foto (chyba wyślę na konkurs National Geographic -małpa w swoim naturalnym środowisku)



Wracając jednak do pracy - wyszło coś takiego (zakreskowane pola to właśnie położenie mocowań):



Nie pozostało więc nic tylko zaznaczyć punktakiem miejsca do wywiercenia otworów pod spawy punktowe.



Od razy wykonałem też otwory pod spawy we wsporniku:





I w końcu, po jeszcze jednej przymiarce - spawanie.

Wstępnie ustawiona i spunktowana reperaturka:



I element wspawany na gotowo:



Został jeszcze wspornik - wstępnie oszlifowałem więc spawy, żeby przylegał płasko do reperaturki i zamontowałem go za pomocą śruby (dlatego właśnie wykonałem otwór wcześniej, a nie wierciłem go na koniec po wspawaniu wspornika):



Widać, że oszlifowałem też to kwadratowe koło.
Efekt końcowy jest taki:







Jutro oszlifuję jeszcze ładniej spawy i położę podkład epoksydowy (docelowo na epoksyd trafi jeszcze pasta i konserwacja).
Po zakonserwowaniu całość powinna wyglądać praktycznie jak fabryka.

Tyle na dziś - idę spać :v

Świetnie opisujesz swoją pracę, można się wiele dowiedzieć.
Gratulacje za wykonaną pracę

ratuj dalej............................................

super to wygląda

dużo pracy Cie czeka, a ja czekam na efekt końcowy , powodzenia!

Dawno nie aktualizowałem więc pora nadrobić

Dół zakonserwowany na gotowo, we wnętrzu i na budzie epoksyd + pasta na połączeniach blach. Elementy zawieszenia wróciły do mnie z piaskowania i malowania proszkowego, dokupiłem pierdoły, które nie nadawały się do ponownego użycia (śruby, przewody itp) i zabrałem się za składanie dołu:







Tutaj wahacz przed/po:



I tuż przed montażem:



Kiedy zakończyłem etap spawania, oszlifowałem miejsca napraw i na większość elementów położyłem podkład epoksydowy. Następnie po przetarciu go na sucho zabrałem się za szpachlowanie - na obrobiony szpachel trafił wypełniający podkład akrylowy, następnie na dwa elementy szpachla natryskowa (ułatwiła mi wyprowadzenie wad na nowych błotnikach tylnych) i na koniec ponownie podkład akrylowy.

Wyglądało to tak:







Na ten moment nadwozie jest już wyrównane i wykończone w "ostatecznym" podkładzie - zostało tylko przetarcie go na mokro i można brać się za lakierowanie (planuję to na najbliższą sobotę):









Zostało mi jeszcze pokrycie podkładem oszlifowanych drzwi i klap (za to biorę się dziś wieczorem - są już przygotowane ):



Wiadomo, że nie będzie to jakość na poziomie profesjonalnej lakierni ale wydaje mi się, że jak na totalną amatorkę wyszło to póki co całkiem nieźle.

Idąc dalej - musiałem zamówić "nową" maskę, ponieważ moja nie nadawała się do ratowania (paskudne załamanie na całej szerokości)



Ponieważ jest to tani, stary fiat, na częściach było trochę powierzchniowej korozji - czyściłem wszystko jak leci i zabezpieczałem środkiem na rdzę:



Potem kryłem podkładem epoksydowym i dalej akrylowym:



Maska miała masę uszkodzeń nazwijmy to "magazynowych" więc po zajęciu się wżerami postanowiłem użyć reaktywnego:



Wymyłem też starą konserwację:





na to trafił akryl i szpachel:



Podkład otrzymała też tylna belka (zapomniałem o niej przy podkładowaniu budy)



Idąc dalej - wszystko szlifowałem na mokro, żeby pozbyć się syfu i niedoróbek. Podkład docierałem na klocku więc przy okazji wyłapałem jeszcze trochę dziurek i dołków do zaszpachlowania:



Tutaj widać różnicę w zachowaniu wody po wstępnym przejechaniu osiemsetką:



Przy szlifowaniu cholernie pomocna okazała się taka ściągaczka do mycia okien:



Idealnie nadaje się ona do usuwania wody i pyłu ze szlifowanej powierzchni:



Idąc dalej - po wyszlifowaniu, na potrzeby lakierowania przygotowałem też sobie takie w pełni profesjonalne, wegańskie mocowania:



Jest to o tle sprytne, że nie muszę stosować stojaków a w przeciwieństwie do samych sznurków, nie mam miejsc, gdzie sznurek zasłania mi element przed farbą albo wręcz go dotyka. W deskach zrobiłem też rowki sprawiające, że zaklinowany w nich element nie obraca się przy malowaniu:



W wypadku klapy niedomalowany będzie mały pasek przy klocku więc w sumie git (deseczki zabezpieczyłem lakierem do drewna, żeby nie pyliły). Co dalej - do malowania musiałem porządnie przygotować garaż więc odkurzałem nawet sufit i ściany. Wywaliłem też drobne elementy mogące zbierać pył, a podłogę wyłożyłem folią. Na koniec kombinezon, rękawiczki i mycie użyciu zmywacza silikonou i czyściwa.

Na koniec wszystkie elementy przetarłem jeszcze szmatką z klejem, która pozbierała to, co ominął zmywacz.



O lakierowaniu powiem Wam więcej za niedługo - dzisiaj pokażę Wam tylko jeden element, żebyście wiedzieli na jaki padło kolor. Pomarańcz niestety odpuściłem bo wymagała białego podkładu, a sam lakier miał bardzo słabe krycie (zamówiłem 100 ml i robiłem próbki - ogólnie dramat). Wiecie o co chodzi - nie jestem lakiernikiem i nie mam komory żeby kłaść akryl na takim levelu - a szkoda byłoby zakończyć te kilkanaście miesięcy prac zjebanym lakierem.

Wybór był więc prosty - szukamy czegoś o lepszej sile krycia.

O pomoc poprosiłem Izę i ta wybrała. Gdyby zaglądały tu kobiety, trzeba by powiedzieć, że jest to jasna, radosna i nieco kobieca zieleń wybrana z palety Fiata (numer 454). Jest bardzo delikatna i podchodzi trochę pod turkus, jest też bardziej zgaszona niż typowa zieleń znana z elegantów. W połączeniu z szarym podkładem powinno to dać ciekawy, odrobinę pastelowy efekt .Ponieważ jednak są tu chyba wyłącznie faceci to powiem tylko, że opierdoliliśmy wszystko na zielono.

Wyszło tak:









Wymaga jeszcze szlifowania i polerki ale chyba jest całkiem ok.

Potem zająłem się jeszcze przygotowaniami samej budy (elementy schły więc nie mogłem krzątać się po garażu). Położyłem więc baranka na pasach i progach:







Baranek będzie normalnie przykryty lakierem (raczej nie będę odcinał go potem na czarno) więc powinno to wyglądać ok.

Teraz zmykam na szybki urlop, a po powrocie biorę się ostro za nadwozie

Fajnie że projekt żyje Wytrwałości!

Super, że działasz dalej, czekamy na dalsze relacje z pola walki.
Pytanie z innej beczki - co z Escortem cabrio?

Świetna robota

Widać wielki zapał i pasję