Witam i pozdrawiam!
Posiadam BMW E39 523i (170km, automat) z 1997 roku. Benzyna, bez gazu.
Na wstępie chciałbym się przywitać, ponieważ jestem tu nowym użytkownikiem
.
Jestem właścicielem zadbanej E39 z bardzo niskim jak na ten wiek przebiegiem - ok. 150 tys. km. (od pierwszego właściciela, pewniak). Posiadam to auto prawie 2 lata i przez ten okres sprawowało się świetnie! Nigdy mnie nie zawiodło, nie było do czego się przyczepić. Do czasu... Pewnego razu wracając z miasta po 30 minutowej przejażdżce chciałem na koniec troszkę przycisnąć i jakie było moje ździwienie, jak wcisnąłem pedał w podłogę, a obrotomierz tylko delikatnie się wkręcał, prędkość rosła jakbym jechał maluchem, a z pod maski wydobywał się dziwny dźwięk silnika - takie równomierne głuche "rrrrrrrrrrrr" - jakby chciał, a nie mógł. Jakbym ciągnął 2 tonową przyczepę za sobą... Dojechałem do domu, zatrzymałem się, dodałem raptownie gazu, autem zatrzęsło i bardzo wolno wkręcał się na obroty, zgasiłem i po 2-3 godzinach znowu wyjechałem na miasto. I wszystko było OK! Auto szło jak przecinak, ale po 10 minutowej jeździe objawy powróciły, czyli znowu stracił siłę, obroty wchodziły bardzo wolno, praktycznie nie przyspieszał, jakbym miał 50 koni pod maską, na postoju po raptownym dodaniu gazu znowu zatrząsł, jakby się przez chwilę dławił... I znowu ten dziwny dźwięk silnika, jakby mnie coś trzymało z tyłu... Sytuacja powtarzała się tak przez dwa tygodnie czyli po odpaleniu wszystko OK, ale po kilkunastu kilometrach muł.
Postanowiłem pojechać na kompa, podłączyli i okazało się, że jest to CZUJNIK POŁOŻENIA WAŁU KORBOWEGO. Mechanik powiedział, że objawy też wskazują na ten czujnik. Zamówiłem więc w/w część i czekałem na przesyłkę.
W tym samym czasie auto zaczęło mulić nawet na zimnym silniku - już nie było różnicy czy dopiero co wyjechałem, czy jakiś czas jeździłem - brak mocy przez cały czas z takimi samymi objawami. Po raptownym dodaniu gazu te same objawy, czyli chwilowe zadławienie... Praktycznie nie dało się już jeździć, bo auto nie miało siły. Dodatkowo chyba zauważyłem wzrost spalania, bo na pełnym baku zrobiłem o jakieś 30-40% mniej kilometrów...
Dzisiaj wymieniłem czujnik położenia wału, skasowano mi błąd, pogazowałem trochę, auto się znowu dławiło po wdepnięciu w podłogę, błędu nie wywalało, więc pomyślałem, że wszystko OK, że może musi się "rozchodzić". Wyjechałem tylko do miasta i... ZNOWU. Nic się nie zmieniło! Te same objawy! Muł i "rrrrrrrrr" spod maski... Wróciłem do mechanika i powiedziano mi, że może to być brudny filtr paliwa lub powietrza i dlatego się dławi. Ale wydaje mi się, że te filtry mało co do tego mają (nie są w najgorszym stanie zresztą), skoro raz chodził świetnie, a po krótkiej przejażdżce gwałtownie tracił siłę.
Czy ktoś z Was, drodzy forumowicze miał podobny problem? Od czego zacząć szukanie przyczyny? Jakieś wskazówki? Dziękuję bardzo i pozdrawiam serdecznie!