BMW Sport

Cześć wszystkim.

Posiadam od jakiegoś czasu e39 z 98r w wersji touring. Jakiś czas temu, miałem okazje przejechać się taka sama e39, ale już poliftowa. Pomiędzy tymi dwoma autami jest przepaść, co opisze niżej - mam nadzieje ze uda mi się jak najkrócej.

Wsiadłem w sumie do innego samochodu, kierownica (chyba m pakiet ale nie było nic napisane, dużo mniejsza w każdym razie) chodziła całkiem inaczej, lżej ale przy tym autem się pewniej jechało.

Zawieszenie, bo o to głównie chodzi - w końcu zrozumiałem, dlaczego ludzie mówią, ze tym autem się płynie - po prostu się płynęło, u mnie z kolei czuć wszystko na drodze, i nie mówię tutaj o drodze nierównej, zwykły dobry asfalt. W poliftowym bmw e39, jakbym siedział na poduszce. W sumie porównując do audi a4 z podobnego rocznika, te tylne zawieszenie tez jest mniej słyszalne.

Dziury, o ile po wymianie drążków przednia oś chodzi chyba w porzadku, o tyle tylna to jest przepaść między tymi dwoma autami. Na każdej dziurze klapa(chyba) hałasuje, no jadąc na nierównej drodze to aż mnie boli. W przyszłym tygodniu wymieniam amortyzatory tył, bo maja 40% sprawności, może częściowe one będą winne. Ale nie tylko klapa hałasuje, coś w zawieszeniu jest głośniejsze niż z przodu.

Wyciszenie, w bmw znajomego, jedynie co słychać, to diesla, u mnie jedyne co słychać, to wszystko w okol. Przy dużo większych prędkościach, u niego można spokojnie rozmawiać, u mnie przy 120 już robi się średnio. Straszny szum wiatru na chyba drzwiach - jak w miejskim aucie 20 letnim.

Kupiłem swoje auto niedawno, a już trochę w nie włożyłem, a tutaj niespodzianka, bo za te włożone pieniądze miałbym już ten egzemplarz znajomego, a nawet nie wspominałem o blacharce, która mam dużo gorsza.. Jakbym maluchem jechał w porównaniu do tej kilku lat młodszej bmw. Trochę mnie to zniechęciło do swojego egzemplarza, ale może są to proste rzeczy do naprawy, i tutaj właśnie zwracam się z prośba do Was, o pomoc w ustaleniu co tak na prawdę szwankuje, a może po prostu polift ma dużo lepsze właściwości jezdne?

I jaki z tego morał ? Zawsze warto dołożyć do lepszego egzemplarza niż kupować skarbonkę

Zgadza się, ale cena jak za ten rocznik była odpowiednia, a dopiero mając porównanie z innym modelem, zobaczyłem jak ten samochód powinien jeździć.

Nie byłes obejrzeć innych modeli?

To nie kwestia lift-polift, a raczej stanu i przebiegu. Też jeździłem poliftem ostatnio, 4 lata mlodszym od mojej i 100kkm większym przebiegiem i różnica była spora.

Tak jak Lincoln, napisał, przebieg a głównie stan w jakim auto kupiłeś ma największe znaczenie bo nie ma takiej różnicy jak piszesz w tych modelach. Trafiłeś jak widać mocno zaniedbany i teraz jak nawet wsadzisz worek pieniędzy to będziesz miał niedosyt.
No i też podstawowa zasada przy kupnie auta z jakim się nie miało nigdy do czynienia, oglądać przynajmniej kilka sztuk, przejechać się żeby mieć jakieś odniesienie i porównanie.

Jeden model jest dojechany... za to drugi jest kwintesencją motoryzacji

Jeżeli to kwestia stanu technicznego, to nasuwa się pytanie, czy opłaca się w takim razie to reperować? Czy może lepiej posłać auto do żyda, wyrzucając pieniądze w błoto które wpakowałem w to auto i kupić coś innego?

Nie brałem najtańszego egzemplarza, a 2 tygodnie po zakupie włożyłem 4k w to auto, bo zaczęło się sypać, oddając jedną rzecz do naprawy, wyszło 10 innych, a jeszcze mam listę kilku rzeczy do zrobienia jak klekot silnika który się pojawił, trzęsienie na postoju, wyłączające się wspomaganie przy prawie maks skręconej kierownicy, prawie że zdychający silnik przy skręcie, okropne nagłośnienie, niby 10 głośników ale gra gorzej niż radio z bazaru, dosłownie, zaczęła też olej wciągać. Może to drobnostki niektóre związane ze sobą, nie mam pojęcia co to jest, ale nie o tym mowa. Teraz okazało, że ni pierona nie jest to podobne do e39, prędzej do jakiejś vectry

Nie znam się na mechanice, dlatego nie wiem czy jakieś naprawy w zawieszeniu, uszczelkach na drzwiach/szybach w ogóle pomogą. Tak jak powiedziałem, uczucie płynięcia na prostej równej drodze, u mnie tego nie ma i nie mam pojęcia co powoduje takie uczucie, zawieszenie raczej nie ma dużo do roboty, tocząc się na prostej równej drodze

Ciężko coś doradzić, jeśli sam nie ogarniasz to będzie Ci ciężko z takim autem żyć, bo są mechanicy którzy będą dążyć do perfekcji co w przypadku dwudziestoletniego auta nie ma sensu, bo władujesz 20k, a będzie nadal warte 10. Jak porady wyżej, przejedź się kilkoma autami, weź kogoś kto zna się na tych autach, pozwoli Ci to zaoszczędzić sporo gotówki.

Wszystko się da naprawić, ale w tym wypadku ja bym to sprzedał i szukał lepszej sztuki.

Violet, niestety kupiłeś kaszlaka... i wyjścia są dwa... albo ładujesz w autko i doprowadzasz je do stanu co najmniej zadowalającego... lub gonisz furmankę do żyda i rozglądasz się za czymś innym z mniejszym wkładem finansowym na starcie