Witam,
Przy okazji ostatniej wizyty w warsztacie mechanik podłączył mi autko pod kompa, i wyszło mu że mam sondę do wymiany (miałem dość duże spalanie i muła). PO wyjeździe, o dziwo autko zaczęło jeździć (muł przeszedł), a do tego spalanie wróciło do normalnego poziomu.
Po 3ech dniach spalanie znów wzrosło, ale samochód dalej przyspieszał jak powinien.
Wczoraj wymieniłem sondę, zgodnie z tym co zalecił mi mech i masakra
Auto raz w miarę jedzie raz dusi się i w ogle nie ma siły jechać. Na wolnych obrotach chwilami dostaje drgawek, a chwilami pracuje idealnie płynnie...
Do tego wszystkiego spalanie, to mam teraz rekordowe
Czy lambda po wymianie musi się jakoś zaadaptować? Macie może inne pomysły co robić?
Pewnie i tak skończy sie na kompie, ale może da się ianczej?
pzdr
LETki