BMW Sport

Ja miałem stukonne auto, ktore wciągało wszelkie 320stki czy ISy prawą dziurką od nosa. Cóż za głupi pomysł z tą mocą. Zupełnie jak ubezpieczenie od pojemności silnika (pozdro dla kumpla od Sierry 2.3d )

Ja byłbym raczej za prawkiem od lat 16, ale do 18 roku życia jazda tylko z rodzicami posiadającymi prawo jazdy. Dodatkowo do 21 roku życia mandaty x4 i brak możliwości przewożenia pasażerów, którzy pili jakikolwiek alkohol.
Kolejną rzeczą powinno być wysyłanie informacji o mandacie do posiadacza pojazdu - bez względu na to ile lat ma kierujący.

Taki wyrok jak w powyższej sprawie już zapadł niejednokrotnie. Kiedyś była głośna sprawa dotycząca tira, który włączał się do ruchu za łukiem drogi, a w międzyczasie nadjechał Mercedes z prędkością >200km/h i wprasował się w naczepę.

hehe jest możliwe ale to właśnie dziadki z 80 na karku, z chorym sercem, którzy nie ogarniają co się dzieje na drodze ale jadą zgodnie z przepisami. co nie zmienia faktu, że ten temat to kolejna parodia. w kilach każdy "gratki że złoiłeś srałdi bla bla", wchodzi tutaj i "debil z mercedesa, zamiast fotoradarów powinni ustawić ambony ze snajperami"
każdy nagina przepisy dla swoich potrzeb, w ten czy inny sposób.

no, kto normalny ma ojca który ma 600 konne auto. od kiedy to moc zabija? jak będzie debil to i w przykładowym maluchu się zabije, jadąc sam, bez nawalonych kumpli jako pasażerów a i często bez prawka bo przynajmniej nie mają co zabrać

.Nie rozumiem, prawka nie mam jakoś bardzo długo, a pierwszym autem którym poruszałem się na codzień było 540 e39... Zabiłem się? Nie sondze.

Pewnie to samo sobie pomyślał koleś w mercedesie. Tyle razy już zapierd.... i nic się nie stało więc czemu tamtego dnia miałby być inaczej.

wandii, trochę inaczej..

Niektórzy też tu widzę nieźle leca. Nie mam prawka jakoś bardzo długo, +/- rok. Pierwsze auto którym jeździłem na codzień po dostaniu plastiku było e39 540 i jakoś żyje, mam się dobrze... Dwa mandaty na karku miałem... Nie powiem, że nie zdarzyło mi się przesadzić, ale nigdy nie świrowałem w terenie zabudowanym, może dosłownie kilka razy w nocy gdzieś się zajęczało oponami ale to wszystko. Nie ma warunków do takich wojaży w dzień... Na codzień wolę się spokojnie przetoczyć czerpiąc przyjemność z jazdy. Z drugiej strony nie ma też co ukrywać, że raz na jakiś czas przychodzi wieczór kiedy jest ochota, żeby sobie pocisnąć... Trzeba poczekać do 23-1 w nocy, jak jest cicho, pusto i można troszke w niezabudowanym przygnieść, ewentualnie przypiąć jakieś rondko bokiem.

I tu w tej wypowiedzi widzę głos rozsądku.Dobrze prawisz.

Żaden precedensowy !!!

Zapadało już sporo wyroków, że współwinny czy winny był pojazd przekraczający prędkość pomio pierwszeństwa, także gazeciarze jak zwykle pierdzielą trzy po trzy.....

Wiesz, jak ograniczenie masz 90, to 130 nie jest normalnie. Halinka w Matizie nie spodziewa sie ciebie, sytuacja identyczna jak w pierwszym poście. A to że są debile którzy dodatkowo jeszcze Cię wyprzedzają, to w ogóle osobna historia.
Czego nie rozumieć? 90 to 90, 130 to 130 a 50 to 50. Dla mnie to jest jasne jak słońce, rozumiem co znaczą te cyfry i znaki i stosuję się do nich.


Miałem to gówno, też przez to przechodziłem.

Tu nie chodzi ani o słynne oleum w głowie, ani o technikę jazdy, tylko o mentalność i nie bycie idiotą i udawanie cwaniaka.
200 czy 300KM w aucie, to nie żadne ajwaj. Czy coś co ma 6-7s do 100 jest szybkie? Co z tego że jedzie 250. No za chuja nie jest, 6-7s to muł.
Przecież jest znak, jest przepis, jedziesz, widzisz znak 90, to ile wolno jechać? No 90 i nichuja więcej, nie ważne czy masz 200, 300 czy 80 KM.

To nie wymaga od kierowcy myślenia. Myśleć to on ma wtedy, jak będzie jechał ośnieżoną drogą, czy te 90 to nie przypadkiem za dużo. Ale nie za mało.

Babki na jezdni są mniej debilne, wsadzisz taką istote do 300KM auta i będzie jechać nim normalnie.



I to jest clue.



No mi raz przypierdolił debil który z tego założenia wyszedł, takie fajne E39 poszło na żyletki. Przygniótł sobie tak, że on i 4 jego pasażerów w kołnierzach długo chodziło.
Ja od tego czasu po 23 unikam jazdy, szczególnie w sobotnie i piątkowe wieczory, za dużo dekli sie kręci.

Wymądrzanie się i pitolenie nt. tego Jak się zachować w danej sytuacji i jakie powinno być prawo - jest zbędne. Takich sytuacji jest multum i nie ma nad czym dywagować. Jak ktoś jest parówką na drodze to nie pomoże mu żadna wiedza czy kursy dokształcające. Niektórych pokory uczą dopiero takie sytuacje jak z kierowcą Mieta. Możemy mieć tylko nadzieje, że kary nakładane przez sąd, będą na tyle dotkliwe, że nauczą takich pokory i zmienią nastawienie za kółkiem.

Jestem dokładnie tego samego zdania

Śmierć! Lincz! Zakazać! Zabronić! Tępić! Gonić! Ogniem i mieczem! Wodą święconą! Kto tak jeździ! Ja na pewno nie!

I to wszystko na forum marki uważanej powszechnie w tym smutnym jak niemyte krocze chętnego dziewczęcia kraju za bandycką, mafijną, cotamkomuwduszygra, którą jeżdżą przestępcy albo półgłówki i niedocofy z pasztetem zamiast mózgu. Niesamowite, ale wystarczy poczytać komentarze pod dowolną informacją o wypadku samochodowym z udziałem BMW. Sucharki o bardzo małym wacku albo czymś tam, równie śmieszne jak wódczane mądrości o niekupowaniu aut na F (folcwagenów na przykład) albo Alfie w serwisie, to wszystko jest pikuś przy ilościach jadu i żółci, jaka się zawsze przy takiej okazji wylewa z monitora.

Tak jakby poziom skretynienia kierowcy można było ocenić wedle marki jego pojazdu.

Marki nie, ale kombi w dieslu objęte jest inną fizyką i logiką (normalnych posiadaczy kombiaków których znam, mogę na palcach 1 ręki policzyć )

Niestety w Polsce często znaków nie można zrozumieć. Polska jest krajem zaawansowanej myśli technologicznej, mamy niewidzialnych robotników czy zwężenia dróg. Nadmiar znaków powoduje, że się je zaczyna ignorować, bądź patrzeć na nie z przymrużeniem oka.

Gościu z Merca przesadził i poniesie tego konsekwencje. Z drugiej strony matki, dziadki i inne ludziki potrafią ładnie wymuszać, totalnie sobie nic z tego nie robiąc.

Nie narzekaj, może 10% znaków to znaki ustawione debilinie, reszta jest OK Fakt faktem mogli by to troche zoptymalizować ilościowo, bo za dużo ich jest nawalone.

kiedyś wyrwałem się za wcześnie do pracy i postanowiłem jechać zgodnie z przepisami. 50=50 40=40.
myślałem że stoje. widziałem wszystko co dzieje w okół mnie w promieniu 180st. nie wiem co musiałby się stać żebym kogoś potrącił albo stuknął....
no niestety byłem jedyny, który tak jechał

Czasem mi się zdarza jeść albo rozmawiać przez tel. podczas jazdy, wtedy jadę sobie właśnie 50/60 km/h i mam wrażenie, że jest bezpieczniej niż jakbym nie jadł i jechał szybciej.

Jak sie człowiek spieszy to sie fiskus cieszy .

Coś w tym jest. Za kierownicą podtatusiały facet z żądzą mordu w oczach, pragnący udowodnić wszystkim wokoło, a zwłaszcza samemu sobie, że czipowane Passerati na ropę albo Mazda 6 rdzewiejąca na nadkolach i progach to najlepszy wóz, najszybszy w mieście i zawsze chciał mieć taką bestię, i to wcale nieprawda że stara kazała kupić coś, co mało pali i może przewieźć lodówkę, więc wziął tego śmierdziucha z wysraną turbiną, okazję po dziadku-lekarzu rzecz jasna.
A gdyby taki facio kupił sobie BMW, Subaru, Alfę albo coś innego, co dobrze się prowadzi i nie wygląda jak karawan z demobilu, o ileż wszyscy byliby szczęśliwsi.

Ja właśnie z takimi prędkościami na ogół się poruszam. Nie ma sensu wyprzedzać, bo za duży ruch i spowodowało by to duże zagrożenie, a ludzie jadą 50 bez względu na to, czy jest teren zabudowany czy nie. Ja mam niestety tak, że przy tej prędkości się wyłączam i czasami nie pamiętam jak minęło mi ostatnie 5km.