Do ciekawych wniosków doszła dziennikarka The Washington Times w artykule opublikowanym na ich portalu. Komentuje w nim całą sytuację związaną z zamknięciem gospodarki i ludzi w ich własnych domach. Odnosi się ona do wydarzeń w USA, ale jej argumenty doskonale pasują do opisania tego, co dzieje się na całym świecie.
Już na samym początku potwierdza, że wirus jest jak najbardziej prawdziwy, dodając jednocześnie, że wprowadzone restrykcje są przesadzone. Stwierdza nawet, że z czasem wyjdzie na jaw, jak decyzje te były kierowane politycznie dla osiągnięcia konkretnych celów
Osobiście uważam, że już teraz jest to jasne. Wmówiono nam, że na świecie szaleje okropny wirus, który jest bardzo zaraźliwy i szalenie śmiertelny. Ludzi zamknięto w domach, pozbawiając ich pracy i podstawowych praw obywatelskich. Zabroniono im wychodzić na świeże powietrze i słońce. Zamknięto wstęp do lasów i parków.
Narzucono procedury, które są pozbawione jakiegokolwiek sensu i poparcia w medycynie. Musimy nosić maseczki, które i tak nie chronią przed wirusem. Zbierają za to na naszej twarzy wszystkie możliwe bakterie z otoczenia. Sprawiają że nasze organizmy są niedotlenione, a do płuc trafia o wiele wilgotniejsze powietrze niż powinno, tworząc idealne warunki do życia dla wirusów.
Zamknięto gospodarkę, skazując wiele małych i średnich firm na upadek. Stworzono dzięki temu idealne warunki na przejmowanie kapitału na rynku przez wielkie korporacje. Mogą one przejmować mniejszą konkurencje za bezcen w porównaniu z jej realną, pierwotną wartością. Sytuacja ta sprawia, że obywatele stają się coraz bardziej zależni od rządu, którym tak naprawdę kierują duże firmy poprzez lobbing.
W tym całym zamieszaniu dodatkowo karze się ludzi mandatami za nieprzestrzeganie tych chorych zasad. W obliczu bankructwa i bezrobocia nakłada się grzywny na załamanych tą sytuacją ludzi. Czy tak powinny robić rządy, które dbają o dobro swoich obywateli?
Wracając do artykułu z The Washington Times, sprawdźmy podstawowy fakt, na który zwraca uwagę dziennikarka „Timesa”. COVID-19 to prawdziwy wirus, który wpływa na niektórych. Jest też śmiertelny, ale głównie dla starszych i schorowanych ludzi. Prawda jest jednak taka, że praktycznie nie ma wpływu na zdecydowaną większość osób nim dotkniętych. Zdrowy organizm często przechodzi go bezobjawowo.
Wszelkie decyzje o zamknięciu gospodarki USA (i nie tylko) były oparte na symulacjach komputerowych, mówiących że tylko w samych Stanach Zjednoczonych można spodziewać się nawet 250 000 zgonów. Przyglądając się historii takich symulacji, zawsze były one mocno przesadzone.
Potwierdza to cytowany w opisywanym artykule doktor Anthony Fauci, doradca Białego Domu w sprawie koronawirusa. Fauci mówi, że nigdy nie widział, żeby jakaś choroba zrobiła więcej szkód niż zakładała jej symulacja. Są one zawsze mocno przesadzone. Autorka słusznie stwierdza, że mimo niedokładności takich komputerowych symulacji na ich podstawie i tak zamyka się gospodarkę, a ludziom zabrania wychodzić z domów.
Dalej czytamy, że mimo tego, iż wirus okazał się mniej śmiertelny niż pierwotnie zakładano to nawet oficjalna liczba zgonów nim wywołanych jest sztucznie zawyżona. Do końca kwietnia w USA wirus oficjalnie zabił prawie 56 000 osób. Problem polega jednak na tym, że wiele tych zgonów nie powinno zostać zaklasyfikowanych jako spowodowane przez COVID-19.
Szpitale (nie tylko w USA) skierowały wszystkie swoje siły na walkę z wirusem. Zawieszono planowane zabiegi i przyjmowanie innych pacjentów, aby zrobić miejsce dla zakażonych COVID-19. Głośno nie mówi się jednak o tym, że w ten sposób szpitale zostały odcięte od refundacji. W zamian jednak skierowano do nich ogromne środki na walkę z ofiarami koronawirusa. Szpitale dostają o wiele większe dotacje na leczenie zakażonych COVID-19 niż na jakiekolwiek inne przypadki. Zachęca się tym samym lekarzy do wpisywania wirusa jako powód śmierci u jak największej liczby pacjentów.
Osoby, które umierają na raka lub zawał, ale zdiagnozowano u nich wirusa klasyfikowane są jako jego ofiary. Tak jest na całym świecie i potwierdzają to uczciwi lekarze z każdego kraju dotkniętego tą wirusową paranoją. W oparciu o tak niedokładne testy i wątpliwe praktyki liczenia ofiar gospodarkę światową doprowadza się do ruiny. To samo robi się z odpornością naszych organizmów.
Obecne zaostrzenia nijak mają się do podstaw, na jakich działa system odpornościowy żywych organizmów. Najgorsze, co możemy dla niego zrobić to zamknąć się w czterech ścianach i nie wychodzić na słońce czy świeże powietrze. Na szczęście, coraz więcej autorytetów w medycynie zaczyna głośno o tym mówić i uświadamiać ludzi, że zostali okłamani.
W artykule The Washington Times czytamy, że decyzja o zamknięciu nas w domach jest czysto polityczna. Albo politycy ulegli propagandzie ( między innymi branży farmaceutycznej) i bali się podjąć decyzje przeciwne naciskom albo doskonale wiedzą co robią, realizując tymi decyzjami swoje cele. Przecież wirus to doskonały pretekst do ograniczenia praw obywatelskich i zniewolenia ludzi. Obecna sytuacja przygotowuje podwaliny do kolejnych, nadchodzących ograniczeń. W pewnym sensie sprawdza się przy jej okazji, na ile obywatele pozwolą rządzącym ograniczać ich podstawowe przywileje.
Zamknięcie ludzi w domach pozbawia ich prawa do protestowania przeciw praktykom, którym są przeciwni. Zobaczcie, jak wiele można zrobić, kiedy ludzie nie mogą wyjść na ulicę. Praktycznie każdy rząd na świecie, który zamknął ludzi w domach wykorzystuje tę sytuacje do osiągnięcia własnych celów, które ciężko byłoby osiągnąć inaczej. Pierwsza połowa 2020 roku miała być czasem protestów (między innymi przeciwko 5G) na całym świecie. Obecna sytuacja rozwiązała ten problem, zabierając ludziom prawo do wyjścia na ulicę.
Jak słusznie powiedział cytowany przez autorkę Dan Erikson, trzeba mieć naprawdę dobry powód, żeby deptać prawa konstytucyjne obywateli. Naprawdę dobry powód, a nie tylko teorie. Dane pokazują że powinniśmy znieść restrykcje i jeżeli tego nie zrobimy to powinniśmy się poważnie zastanowić, dlaczego tak się dzieje.
Ciężko się z tym nie zgodzić. Trzeba mieć nadzieję, że ludzie dostrzegą, jak bardzo są okłamywani. Pod postacią troski o nasze zdrowie wprowadzany jest kolejny krok ku pełnej kontroli. Musimy zdać sobie sprawę, że na naszym dobrym stanie zdrowia najmniej zależy właśnie tym osobom, które najgłośniej krzyczą o zamknięciu nas w domach.
Pamiętajcie też, że nic nie dzieje się przez przypadek i obecne wydarzenia były zaplanowane od dawna. Tak jak działania, które zostały podjęte w odpowiedzi na powstały kryzys. To kolejna kropka tworząca całość obrazu zakłamanej i skorumpowanej elity. Ich celem jest całkowita dominacja nad światem do poziomu, którego zwykły szary człowiek nawet nie potrafi nawet sobie wyobrazić.
Link do artykułu The Washington Times.
https://www.washingtontimes.com/news/20 ... n-history/