BMW Sport

tu zawsze tak było, ktoś sprytniejszy i bardziej zdolny sobie zdawał po jakimś czasie sprawę, że życie tutaj nie ma sensu, i wyjeżdżał.
Tu się nic nie da osiągnąć, a teraz nawet nie będzie dało się żyć na zasadzie 'jest jak jest', bo nie będzie tak jak jest.

Ten kraj, ta ziemia, ci ludzie, nienawidzą się wzajemnie, to państwo ssie z ludzi energie, a ci ludzie wysysają ja z siebie wzajemnie, będąc dla siebie 'tacy'. mainstreamowi Politycy to zwyczajni sprzedajni zdrajcy realizujący wyłącznie interesy lobbystów i grup zagranicznego interesu.

Szkoda talentu, pracy, czasu i życia na ten kraj.

Jak to się nie da tu nic osiągnąć? Popatrz na Waldka jak od zera do multimilionera w 10 lat i to tutaj na naszej Polskiej ukochanej ziemi. Ja tez nie narzekam, więc jednak się da tu jakoś żyć głowa do góry Andrzej, będzie dobrze. Po deszczu zawsze przychodzi słońce



Ta ziemia to nasz dom, a dom zawsze będzie blisko serca. Natomiast to na co zwróciłeś uwagę to system. Pieprzony odkurzacz Rotszyldowskiej produkcji znajdzie Cię tam gdzie chcesz uciekać, ale o tym przekonasz się dopiero jak się tam znajdziesz.

Mówię o zwykłych ludziach, Ty, Wadelk, Jig, i pewnie wiele osób które to czyta, czy ja - powiedzmy że jesteśmy niestandardowi.

Ja się stąd zawijam nie dlatego że się nie da nic osiagnąć - dla większości ludzi się tutaj nie da, lub mają to mocno utrudnione. Mamy samochody, samoloty, elektronike? Nie. Ale polacy z sukcesem wynajdują wspaniałe rzeczy za granicą.

ja się stąd zwijam dlatego, bo nie chcę żeby aby mi bolszewicka machina zabrała to co osiągnąłem. Ani nie chcę patrzeć jak robi to ludziom mającym mniej szczęścia.
Oni mnie tam nie będą musieli szukać - bo właśnie do nich jadę. Jak się polacy dają dojeżdżać na własnej ziemi, to niech się dalej dają.

Jak im się tak podoba płacić podatki, jeździć rowerami zimą, i 30 lat spłacać mieszkanie, to niech tak żyją. Jestem za stary żeby dawać sobie trzymać bat nad głową jakimś jelopom ktore spod ogona wypadły, tylko dlatego bo cała reszta się na to godzi.
Durniokracja ma do siebie to, że niezależnie od tego ile masz, kim jesteś - musisz się mniej lub bardziej stosować do praw ustanowionych przed debili i dla debili, a ja nie zamierzam tego robić.

przy okazji:

Kyo, mam trochę znajomych w Stanach, i to z różnych branż od pracowników fizycznych, do naukowych, i każdy na pytanie, czy wróci kiedyś do Polski odpowiada: "tak, ale tylko w trumnie''

Także coś w tym musi być. Oczywiście nie każdy marzy o Stanach i nie każdemu też Stany będą odpowiadać, ale większość która chciała tam wyjechać nie żałuje swojej decyzji. A to że są chwile zwątpienia to jak wszędzie.

Nie mam zamiaru wracać nawet w trumnie.

Jak chcesz Texas to Austin. Generalnie fajne są takie nietypowe stany typu Michigan, Colorado. Ja np marzę o Kolorado, góry skaliste Aspen, ze względu na narty. Tylko tam jak dosypie to...

co za doborowe towarzystwo

Bog ojciec, Syn Bozy I Duch Swiety normalnie

nie zgadzam sie ze w Polsce nie da sie nic osiagnac.
nie zgadzam sie tez ze jestem jakis wyjatkowy czy cos.

bylem kiedys w takiej samej albo nawet I gorszej sytuacji spolecznej I finansowej niz inni tu na forum a jednak udalo sie cos osiagnac. wiara ze twoj sukces lub jako brak jest uwarunkowana od kraju w ktorym aktualnie zyjesz jest niejako wymówką na brak zaradności.

czas idzie do przodu. duże pieniądze robi się łatwiej i szybciej niż kiedykolwiek w historii (i to legalnie) - to co kiedyś było do zbudowania w parę pokoleń - dziś jest możliwe w kilka lat, a czasem nawet i szybciej. jeśli jesteś zfrustrowany zyjac tutaj - będziesz rozczarowany zyjac i tam.

nie mniej jednak jak chcesz przeżyć przygodę to powodzenia:)

Ja w tym roku powinienem zostać pentamilionerem netto a najzbawienniejsze w tym jest to ,ze dosłownie od 14 grudnia 2014 nie byłem ani jednego dnia w pracy. Więc ciężko mi słuchać z boku jak ktoś mówi ,że tu sie nie da żyć, ze nie ma możliwości bo da się wszystko! Niemożliwe nie istnieje.
Waldek, a pochwalisz się jak u Ciebie?

Ps Pytam z ciekawości bo wiesz ,że lubię ten temat

Natomiast wracając do tematu to Andrzej dostrzegł coś co i ja dostrzegłem jakiś czas temu. To powinno inaczej wyglądać.

870k netto/mc

jpr

Ps Gratulacje

Każdy model ma swoje plusy i minusy. Na pewno warto się zgodzić co do tego, że da się osiągnąć dużo w tym kraju. Natomiast otoczenie robi się coraz mniej sprzyjające. To co mnie trzyma w tym kraju to fakt, że jestem u siebie i nie ma syfu na ulicach, który widziałem na własne oczy w Niemczech, Francji, Grecji, czy krajach Skandynawskich. Mając jakieś tam pieniądze czy średnie czy naprawdę duże jak Waldek - można się próbować izolować od tego syfu, tak jak to robią rodowici Szwedzi. Tylko czy to o to chodziło by we własnym kraju kombinować jak tu się zawczasu oddzielić od barachła? Zaradność nie zawsze wystarczy - jesteśmy podatni na tzw. RNG (random number generator). Sukces dla mnie to składowa wielu rzeczy jak finanse, relacje z ludźmi, rodzina, otoczenie, przede wszystkim zdrowie itd. Nie każdemu udaje się wypracować w tym kompromis i się odnaleźć. Znam ultra bogatych ludzi mających problemy rodzinne, czy z alkoholem etc. Są różne sytuacje.

Taki stary wróbel a dał się tak na plewy wziąć




Przeoczyłeś:



Powtórzę zatem - bardziej dosłownie - ja się nie zawijam dlatego że "Mi" się tu nie udało osiągnąć. Żyję przyzwoicie, jak na Polskie, czy nawet 'amerykańskie' warunki.

Ja się stąd zawijam, bo zwyczajnie nie podoba mi się tu jak jest. Męczę się tu siedząc i patrząc za okno.

Chcę zmienić otoczenie, bo nie chcę jeżdżąc sobie samochodem patrzeć na przeszkadzajki na drodze, zwężenia, czy nie móc zaparkować gdy jadę z żoną na kolację do restauracji, bo jakiś cymbał zlikwidował parking, drogę, i tak dalej, a drugi cymbał czyha żeby mi zabrać prawo jazdy gdy jadę na normalnej drodze 60km/h zamiast 30, bo trzeci cymbał zrobi w mieście strefę #tempo30.

Chcę normalnie żyć, i normalnie się poruszać - co więcej - czerpię życiową radość nie tylko z tego że ja coś mogę, i mi jest dobrze, ale gdy otoczenie jest wesołe, i również może miło żyć.

To u mnie przelało czarę goryczy:
https://motoryzacja.interia.pl/przepisy ... Id,7317371


Winszuję stary
Nie znam wielu osób o takich możliwościach.

Co do sukcesu i 'chcenia' - można się i szkłem wycierać, tylko po co? Zdecydowana większość Polaków żyje w biedzie, pewnie część z nich uczciwie stwierdzi że nic z tym nie robi bo im się nie chce, część powie że ma jakieś braki nad którymi jej się nie chce posiedzieć, a część powie #niedasie, bo jest jak jest i tu sie nie da.

I generalnie CI ostatni też będą mieć rację, ponieważ ludzie którym się mało chce, mało z siebie dają, i za wiele nawet nie oczekują, w większości w USA żyją nadal lepiej niż w Polsce, i 'takiej' biedy nie klepią.

Więc tak - w przeciwieństwie do USA - ten kraj stoi do ludzi tylnym otworem, nie jest krajem "możliwości" - jest krajem zniechęcającym do pracy. Widać to chociażby po ilości Polskich firm w górnej części na liście Forbsa.

Zapomniałeś wspomnieć o szczęściu. Szczęście tj. podstawa/budulec sukcesu.

to ja jeszcze tylko doradzę jeśli chodzi o usa zebys wiedział że jest tam prawo federalne i prawo stanowe.

oni są już po tym do czego dąży unia.

pamiętaj że w USA masz pełno podatków majątkowych. olbrzymie podatki dochodowe (są obejścia ale normatywnie są duze) I pewnie pełno innych dzikich rzeczy.

mimo że w pl zyje mi się bardzo dobrze to też myślę o relokacji ale raczej w formie 50/50.
rozwazam monaco albo lugano (chf). oba te rejony to takie "oazy milionerow" I chce zobaczyć i się przekonać czy faktycznie warto tam być czy jest to tylko "magia ulotki".

jeśli chodzi o to że będzie coraz więcej nakazów i zakazów to jeszcze nic. bo czekają nas czasy od tak zwanej "nieuchronnej" kary. tj. teraz prędkość przekroczyć możesz.
karę dostaniesz tylko jak Cie złapią. natomiast jest wdrażana technologia która w czasie rzeczywistym będzie monitorować całą twoja aktywność na drodze i na bieżąco informować z służby o tym co robisz.

dlatego zapraszam do mnie na ulez jak będę organizował albo na nurburg. tam można się wyszaleć do woli i to full legal )

Tak, zdaję sobie z tego sprawę, mam na uwadze specyfikę stanów zjednoczonych.

Jednak - mimo że koncept podobny, to UE jest bliższa ZSRR niż USA.

Natomiast - dlaczego USA? To jest "wielki brat". Iluzja wolności, wyprzedzają UE o dekady w pomysłach jak utrzymać ludzi w zagrodzie - dawno zrozumieli że metoda z ZSRR jest długoterminowo niewydajna, zaś odległości i przestrzenie które tam są - wykluczają zamordyzm na płaszczyźnie mobilności - do którego dąży UE.

Żyjąc w USA - przestrzegając lokalnych praw - zwykły człowiek taki jak ja - będzie mógł przeżyć spokojnie zycie. W Europie będzie to zabawa w ciuciubabkę podczas zwykłej jazdy samochodem.

I jedna rzecz - którą tak federaliści zwalczają - prawo do posiadania broni - w USA to stanowi ich fundament, jest mniej czy bardziej ograniczone, ale to jest taki zawór bezpieczeństwa dla demokracji - jeżeli władza zacznie wchodzić zbyt mocno ludziom na głowę, wtedy będą pompeje - które nikomu nie są na rękę.
Zanim to prawo zniosą - miną może nawet dekady - zanim - i O ILE - tam wejdzie zamordyzm taki jak już wchodzi do UE - zdążę spokojnie przeżyć życie.

UE zdąży wejść w sytem korei północnej, zdąży upaść, zaś tam będzie tego jedynie mniejsze echo. Tak - sobie to przewiduje na podstawie informacji które mam.

To nie jest tak że ja sobie wstałem - powiedziałem ueueeee hurarrra jade do usa bo tam jest kraina mlekiem i miodem płynąca. Nie mam 3 lat, nie wierzę w jednorożce czy smerfy.

Odnośnie Nurburgring i Ułęży - jak będziesz organizował to dla samego faktu postaram się wpaść, natomiast - ja nie mówię o tym - mam na myśli normalną spokojną jazdę przez miasto. Dziś jedziesz 50 i jest OK.
Za chwilę wejdzie strefa tempo30, i będziesz jechał 60 i stracisz PJ. Mi się nie chce za tym chodzić, płacić, zdawać, odkręcać, czy korumpować. Ja chce normalnie spokojnie jechać.
https://motoryzacja.interia.pl/wiadomos ... Id,6359528

Dla mnie możliwość poruszania się samochodem jest krytycznie ważna, to fundament wolności, nawet jeśli przez większość czasu siedzę w domu. Europa zatem jest NoGo.

Tak, sukces jest związany ze szczęściem i vice versa. Trzeba się cieszyć dniem bieżącym, bo nie wiemy który dzień będzie ostatnim.

https://www.facebook.com/share/4YSX7evJaqRwNkhu/

Waldek gratulacje.

Hipoteki mam już tylko 300k gdzie podesłać dane do przelewu nawet nie zauważysz

A ja chętnie bym wyjechał do Tajlandi
Mi wystarcza to co mam , tzn zero kredytów zobowiązań itd, jak dzieciaki podrosną to miejscówkę już mam w Tajlandi

Nie bądź taki skromny Artur i się pochwal ile zarobiłeś w styczniu 30 koła się udało wyciągnąć?

Miejscówka nie wystarczy, bo jako obcokrajowiec nie możesz być tam właścicielem większościowym ani domu, ani mieszkania, ani nawet firmy.
Nawet jako mąż Tajki masz pozwolenie na pobyt tylko czasowe
W momencie rozwodu lub śmierci żony (jeżeli nie macie dzieci) to jest kłopot.