BMW Sport

Zainspirowany postem Garcia Martinez-a napisąłem posta w innym temacie:



A kiedys jak pilismy z kumplami w klubach to ja tylko mialem autko i prowadzilismy na zmiane a nastepnego dnia kolega mi oddawal autko... Często rano się budziłem i jedyne co pamiętałem to mój własny samochód odjeżdżający spod bloku i rozkminka, kto nim pojechał....

Ja kiedyś zgubiłem na parkingu w Arkadii ale po 20 minutach łażenia po parkingu znalazłem

Na parkingu w Blue City- dobre 30 minut szukania- chodziłem jak ten idiota, pytałem się parkingowych, a kiedy byłem już na 99% pewny że ktoś mi po prostu "zasunął" auto (jeszcze e30) to je znalazłem...
Już chciałem po policje dzwonić, a tu taka niespodzianka

Kiedyś przed gwiazdką, pojechałem po raz pierwszy do CH Promenada, po raz pierwszy po rozbudowie, nowe skrzydło, nowy parking chyba dwu kondygnacyjny. Kiedy wjeżdżałem zadzwoniła matka. I zaczęła się poważna rozmowa na temat wigilii... Jak gdzie o której jak z moimi teściami jak z rodzicami, jak z mojej siostry teściami itp cała logistyka, wjechałem zaparkowałem łaże koło sklepów, cały czas usilnie kombinując jak to rozegrać żeby każdy był zadowolony. Rozłączyłem i się obróciłem i pomyślałem: O cholera, którędy ja wszedłem 45 minut szukałem jak głupek wyjścia na parking, po czym idąc jakimś korytarzem zastanawiałem się czy nim wcześniej szedłem.... w końcu znalazłem samochód. Wtedy zrozumiałem po co nakleja się naklejki WYJSCIE nad drzwiami, tam ich nie było i troje drzwi prowadziło na jakieś zaplecza....

Miałem wtedy E36. Pojechalismy we 4 na tydzień do Mielna. I wiadomo. Plaża, browar. Na plaży poznalismy jakis tubylców i ruszylismy w tango. Wlewaliśmy wtedy w siebie dość ostro i tylko jak przez mgłę pamiętam że wieczorem objeżdzalismy okoliczne "kluby"
Rano się budze w jakimś namiocie, kac, że łeb uriwa, staram sobie przypomnieć wieczór, ale wiadomo - tylko jakieś fragmenty pamiętam. Moi kolesie też niewiel wiedzą, panika, gdzie samochód, przy pobliskim drzewie śpi sobie jeden z poznanych tubylców, którego amnezja na szczęście oszczędziła. Okazało się że w przypływie uczuć miłości przekazałem jakiemuś Robkowi z Kołobrzegu kluczyki i dokumenty żeby pozałatwiał sobie sprawy na mieście. No to pojechał załatwiać. DWA BARDZO DŁUUUUUGiE dni szukaliśmy Robka i mojej Beemy i nie umiem wam opisać co wtedy przeżywałem. Robek jednak się pojawił po 2 dniach z nieruszonym autem. Dotarło do mnie wtedy, że miałem duże duże farta bo równie dobrze mógł zniknąć na dobre i co bym mógł zrobić??? Dostałem nauczkę - teraz na takie wypady libacyjne nie zabieram juz swego auta. Ufff!!

Kurde jak balować to tylko z Tobą

Ja raz zgubiłem w Blue City. Z godzinę łaziliśmy i go szukaliśmy...

Innym razem w Wola Parku, są 2 parkingi, z ojcem zostawiliśmy auto na 1 a szukaliśmy na 2. Są identyczne.

Teraz jak idę w takie głupie miejsce to robię fotkę komórką numeru gdzie auto stoi i z grubsza miejsca.

W czasie drogi na wczasy do Słonecznych Piasków w roku 1989 w Rumunii mieliśmy taką małą porzygodę: na jakiejś trasie z utwardzonym poboczem na bardzo d.ługim, acz łagodnym podjeździe zatrzymaliśmy się (jechaliśmy wtedy FSO 1500, ja miałem 9 lat ) na zatoczce, która była parkingiem, a ponieważ wtedy jeździło się by zarobić, a nie wypocząć, więc po chwili po drugiej stronie ulicy zaparkowała Dacia, jak to Garcia określił tubylców. Otóż Ci tubylcy chcieli zakupić od nas kanister na benzynę. Po dobiciu targu, ów tubylec postanowił pójść po walutę do auta. Wielkie było jego zdziwienie gdy spostrzegł, że po drugiej stronie drogi brakuje poczciwej Dacii. Szybkie spojrzenie w dół zjazdu wyjaśniło sprawę. Dacia swobodnie jechała sobie w dół po przekątnej drogi, wśród towarzyszaych jej klaksonów i migania świateł pozostałych uczestników drogi. Przejchała tak jakieś 200-300m i zatrzymała się w polu Niestety targu nie dobito ostatecznie, bo Rumun popędził za Dacią na butach i już nie powrócił.

Oł jeee. To taka moja mała przypadłość. Jak dam w szyjkę to mi się " braterstwo" włącza. Stawiam wtedy wszystkim jak leci, że o pożyczaniu kasy na wieczne nieoddanie i rozdawaniu drobnych prezentów ( zegarek, łąncuszek itp) nie wspomnę. Na szczęście w większości baluje z ludźmi którzy następnego dnia zwracają mi rozdane fanty. Kto wie Pułkowniku, może i Tobie będę miał okazje kiedyć "przekazać" jakiś upominek

Ja jak popiję w klubie, to zawsze stawiam każdemu kto ze mną pije:) A że mam słabość do barmanek to i napiwki zostawiam, gorzej jak w klubie można płacić kartą.... Ale dobre czasy sie skończyły, teraz prawie nie baluje, mieszkam z panną pod wawą, taxi z wawy 100zł...

Ja na Twoim miejscu idąc na bal, szedłbym z odliczoną gotówką, bez łańcuszków, telefonów, kluczyków... tak dla bezpieczeństwa
Fakt, faktem że czasie po % włącza się "szanowanie" i teksty "ziomkostwie" i "braterstwie"...
Zawsze z tych tekstów jest niezły ubaw "dzień po.." (o ile tylko się je pamięta)



Oj tak... to jest ból jak się później patrzy na wyciąg z karty kredytowej..
Miałem taki balet w czerwcu chyba.. jeszcze jak o nim pomyślę (albo zerknę w historię karty kredytowej) no to..


P.S.
Ale bal był przedni..

Oooo napiwki? U mnie jest identico. Hojny jestem jak nic. A nazajutrz? Strach zaglądać do portfela. Dlatego ostatnio przystopowałem. I w weekendy przesiaduje u znajomków w Świdrze i Dżosi. Widzę, że to wasze rejony. To pozdróweczka.

Dokładnie. Już wprowadziłem te zasady. Jeszcze muszę się uporać z tą podstepną kartą kredytową, którą zawsze mam przy sobie, tak w razie czego!!!!!

Ja teraz jak ide pić to kasa w kieszeń klucze i komóra, reszta zostaje w domu:D


Ale to nie temat o piciu:D

Pozdro

Panowie konczmy z OT

w klubie piekarnia kiedys bedac swoja e30 ,upilem sie na maxa.beemke zawsze stawialem przy ochronie zeby mieli na nia oko.chcialem z laska wyskoczyc do autka zeby tam co nie co posciskac i..nie ma bety. ochrona mowi ze nie ma opcji zeby ukradli, ja im awanture ze mieli pilnowac(dobrzy kumple). po godzinie kiedy juz zwatpilem a i tak bylem narabany na maxa kumpel podchodzi,zwraca mi kluczyki i przeprasza za biala plame na tylnej kanapie wiadomo po czym (pojechal uliczke dalej sprawdzic jak twarde mam zawieszenie z kolezanka) szukajac beemki nawet nie pomyslalem o tym ze nie mam kluczykow..
po imprezie zawsze night driver za 15pln i do domu