Witam
Sprawa wygląda mianowicie tak.
W piękną deszczową sobotę rozbierałem hamulce z kolegą, no i tam czyściliśmy, smarowaliśmy, sprawdzaliśmy tłoczki, poskładaliśmy do kupy i podczas jazdy testowej było ok. Potem wieczorem gdy pojechałem do kolegi w połowie drogi zaświecił mi się ABS, pomyślałem czujnik padł, trzeba będzie wymienić. W momencie gdy wychodzę od znajomego, odpalam auto ABS się już nie pali, myślę sobie pewnie coś tam się zawilgociło bo taki deszcz padał, trochę przeschło i jest już ok. Dla pewności następnego dnia zdjąłem lewe koło i dla pewności przedmuchałem i wyczyściłem styki czujnika od klocków i ABSu. Problemu nie było do czasu gdy ostatnio podpiąłem bemke pod kompa....
Zacząłem kasować błedy i w
momencie kasowania błędów zaświecił mi się ABS, udało mi się skasować go komputerem ale teraz gdy
po nocy odpalam auto ABS się świeci, wyjeżdżam z garażu do bramy, gaszę samochód, odpalam przejadę się kawałek i ABS się nie świeci (ABS działa bo sprawdzałem) tak samo po robocie jak wsiadam w samochód, muszę odpalić go, przejechać się kika m, zgasić i zapalić i wszystko ok, możliwe że coś w kompie przestawiłem podczas kasowania błędów ?
Jeśli chodzi u mnie o czujnik położenia pedału hamulca..
u mnie go nie ma?