Kolego, sam sobie odpowiedziałeś:
killer23 napisał(a):
bo jak dla mnie to odpowiedz na odczepnego
Spławić Cię chcą i tyle. Przerzucają odpowiedzialność na Twojego ojca, a w zasadzie to chcą mu udowodnić, że przyczynił się do szkody i tym samym ponosi za nią odpowiedzialność.
Swoją drogą, odpowiedź jest tak debilna, że ciężko się do niej ustosunkować. Brak po prostu słów.
Odpisz im, że odpowiedzialność z tytułu szkody wyrządzonej przez posiadacza pojazdu mechanicznego kształtuje się, stosownie do art. 435 par. 1 kc, w związku z art. 436 par. 1 kc, na zasadzie ryzyka, a jedynie w przypadku zderzenia (art. 436 par. 2 kc) - na zasadach ogólnych, tj. na zasadzie winy (art. 415 kc). Oznacza to, że jeżeli posiadacz wyrządził innej osobie szkodę, do ustalenia jego odpowiedzialności wystarczy wykazanie, że wyrządzona została szkoda oraz że istniał adekwatny związek przyczynowy pomiędzy zachowaniem sprawcy a szkodą. Odpowiedzialność taka (tj. na zasadzie ryzyka) jest wyłączona tylko wówczas, gdy szkoda nastąpiła wskutek siły wyższej albo
wyłącznie z winy poszkodowanego lub osoby trzeciej, za którą sprawca szkody nie ponosi odpowiedzialności. W okolicznościach niniejszej sprawy nie ulega wątpliwości, że to kierujący pojazdem m-ki Audi nie zachował należytej ostrożności, nie ustąpił pierwszeństwa przejazdu, do czego zresztą się przyznał. To skutkiem naruszenia przez kierującego Audi zasad ruchu drogowego była utrata panowania nad pojazdem przez kierującego Toyotą, a w rezultacie wypadnięcie z drogi i związana z tym szkoda. Pomiędzy zachowaniem kierowcy Audi a szkodą zachodzi zatem związek przyczynowy i niewątpliwie jest to związek adekwatny, uzasadniający odpowiedzialność kierowcy Audi za wyrządzoną szkodę. W przypadku bowiem, gdyby kierujący Audi nie naruszył zasad ruchu drogowego i pierwszeństwa ustąpił, wówczas kierujący Toyotą nie byłby zmuszony wykonywać nagłych manewrów celem uniknięcia zderzenia.
Co się zaś tyczy niezachowania odpowiedniej prędkości przez kierującego Toyotą stwierdzić należy, że teza taka pozbawiona jest jakichkolwiek podstaw. W piśmie zawierającym odmowę uznania roszczenia podano jedynie w bardzo lakoniczny sposób, że "Przeprowadzone postępowanie wykazało, iż kierując samochodem marki Toyota o nr rej. xxxxxxx nie zachował Pan prędkości zapewniającej panowanie nad pojazdem pomimo oznakowania drogi znakiem A3 dwa niebezpieczne zakręty – pierwszy w prawo." Ten bełkotliwy pseudo-wywód nie wyjaśnia nawet, na jakich dowodach oparł się ubezpieczyciel i na jakich podstawach uznał, że kierujący Toyotą nie zachował odpowiedniej predkości. Nie podano, jaki zakres miało "przeprowadzone postępowanie". Nie odniesiono się również w żaden sposób do oświadczenia kierującego Audi, iż to on wymusił pierwszeństwo, przez co doprowadził kierującego Toyotą do wykonania nagłego manewru skutkującego utratą panowania, a w konsekwencji szkodą. Wobec powyższego uznać trzeba, że obciążanie kierującego Toyotą odpowiedzialnością za przedmiotowe zdarzenie i powstałą w związku z nim szkodę zupełnie pozbawione jest podstaw.
W świetle powyższych okoliczności uznaję, iż uchylacie się Państwo od obowiązku dobrowolnego spełnienia świadczenia, co rodzi konieczność dochodzenia roszczeń na drodze sądowej. Informuję również, iż celem ustalenia sprawcy zdarzenia, zamierzam zgłosić popełnienie wykroczenia przez kierującego Audi organom ścigania.
No, coś w ten deseń.