BMW Sport

Ok. półtora tygodnia temu miałem stłuczkę. Dziewczyna wjechała mi w prawy bok, tak, że praktycznie cały bok jest przerysowany. Przedni błotnik trochę wgnieciony, drzwi przerysowane i lekko wgniecione (przednie i tylne), tylny błotnik - mała rysa. Przy kolizji ucierpiał także wentylator wraz z osłoną, a sprawcą tego był przewód od ogrzewania gazu, który dostał się pod ten wentylator, w wyniku czego został on przecięty.
Był już rzeczoznawca, a przed chwilą dostałem na maila wycenę. No i sprawa wygląda tak:
Suma ogólna (bez vat) 2 354.90 PLN
Suma ogólna (z vat) 2 872.98 PLN
Co wy na to? Nie za mało trochę?

zdecydowanie za mało, ja za sam zderzak przedni dostałem 1200zł ale 2 odwołania pisałem

Aha No to co mam robić? Czy to jest tak zwana kwota bezsporna, tzn. że mogę wziąć od nich te pieniądze i dalej się ubiegać o resztę czy jak?
Jestem całkiem zielony w tym temacie I nie wiem jak się za to zabrać

Dzisiaj zauważyłem, że silnik wyrwał się z poduszek i przesunął się w bok
Oczywiście podczas oględzin rzeczoznawcy nie było to uwzględnione, bo ja tego nie widziałem, a on chyba też (albo nie chciał widzieć).

Tez mnie ten temat interesuje, mam obecnie podobno sytuacje z autem. Na co powolywac sie w tym pismie? Nie bede naprawial auta w ASO . Wszelkie porady mile widziane. jak ktos pisal takie pisemko moze podsunie jako sciage.

Tez mnie ten temat interesuje, mam obecnie podobno sytuacje z autem. Na co powolywac sie w tym pismie? Nie bede naprawial auta w ASO . Wszelkie porady mile widziane. jak ktos pisal takie pisemko moze podsunie jako sciage.

Dzwoniłem do kolegi likwidującego szkody i u nich w TU mechanizm jest taki. Kwotę bezsporną wysyłają klientowi na konto tak czy inaczej a później możesz się odwoływać. Co do odwołania to piszesz pismo , że nie zgadzasz się z odszkodowaniem i uzasadniasz swoją rację, wymieniasz co się uszkodziło o czym nie zapisał w protokole likwidator albo prosisz o ponowne oględziny.

Na przyszłość , w razie takiego zdarzenia zabierasz auto do mechanika i tam umawiasz się z likwidatorem. Wtedy mechanik może mu rozebrać co trzeba na mijescu i pokazać co jest nie tak ( nie tylko z zewnątrz pojazdu) .

Dzwoniłem do PZU, powiedziałem, że są uszkodzenia, których wcześniej nie zauważyłem i proszę o ponowne oględziny. Powiedzieli, że przyślą rzeczoznawcę jeszcze raz.
W między czasie odstałem od nich list, ze odszkodowanie jest do odbioru (nie podałem nr konta) w dniach od 25.11 do 4.12.2010. Czy to jest ta kwota bezsporna? Mogę wziąć te pieniądze idalej się ubiegać o większe odszkodowanie?

Ciężko jest gdybać najlepiej poszukaj na jakiś forach o odszkodowaniach z PZU, na pewno znajdziesz gdzieś podobny przypadek. Tak jak Ci napisałem wyżej w innym TU możesz wziąć to co bezsporne (pierwszy kosztorys) i odwoływać się dalej. Spojrzyj na to w ten sposób , że gdybyś podał konto to dostałbyś odszkodowanie od razu i co nie mógłbyś się wtedy odwołać ( trochę mało prawdopodobne) . Zadzwoń może do likwidatora i powiedz jak wygląda sytuacja , że będziesz miał ponowne oględziny a odszkodowanie jest do odbioru i co masz z tym zrobić teraz.

Jaśniewielmożny pan rzeczoznawca, powiedział mi dzisiaj, że nie przyjedzie pod wskazany przeze mnie adres (warsztat), bo to za daleko ze 3 km od mojego domu, a pod dom to by przyjechał, tyle, że pod domem g.... zobaczy bo trzeba wleźć pod samochód Mam mu pod dom ten samochód podstawić ?

Nie. Zadzwoń na infolinie PZU, opisz sprawe i powiedz, że skoro auto jest u mechanka, to nie będziesz auta podstawiał specjalnie pod dom tym bardziej, że trzeba zrobić oględziny od spodu.

Ok, zadzwoniłem, po czym oddzwonił do mnie już inny rzeczoznawca i powiedział, że przyjedzie jutro na warsztat.
Słuchaj renoraines, z tego co patrzyłem w innych tematach to ogarniasz dosć dobrze temat ubezpieczeń/odszkodowań, więc mam do Ciebie pytanie. Dostałem ten list, że kasa (2872 PLN)jest do odbioru (z pierwszej wyceny), gdybym podał im nr konta, już bym tą kasę miał, z tego wynikałoby, ze jest to ta kwota bezsporna, a resztę dopłacą po następnych oględzinach i kalkulacji. Co będzie, jeśli to co doliczy jutro rzeczoznawca (urwane poduszki silnika, może coś więcej) przekroczy wartość pojazdu, którą użytkownik jawa85 wyliczył mi na 5190 PLN ? Obawiam się, ze może się tak zdarzyć i co wtedy, jeśli zrobią mi szkodę całkowitą i dajmy na to wrak wycenią na 3000 czyli do odszkodowania wyjdzie 2190? będę musiał im te pieniądze oddać?

Nie sądzę, żebyś musiał oddać. Ubezpieczalnia przyznając kwotę bezsporną wypłaca mniej, licząc na to, że poszkodowany przyjmie pieniądze i na tym się skończy. W skali kraju na tych ''oszczędnościach'' ubezp. zarabia miliony złotych. Jednak ubezp. zostawia sobie pewne ''pole manewru''. Pamietajmy też o tym, że szkoda całkowita nie oznacza kasacji pojazdu.

Jeśli chodzi o szkodę całkowitą z czyjegoś OC to możesz żądać od TU żeby sobie wzięli ten wrak a Tobie wypłacili rynkową wartość pojazdu. Nie daj się przypadkiem zostawić z wrakiem auta. Jak wypłacili już część odszkodowania to oddaj ten wrak i dopłacą Ci resztę do wartości rynkowej. Przy szkodzie całkowitej z OC masz znacznie większe pole manewru niż przy całkowitej z AC. Generalnie mają przywrócić Ci auto do stanu sprzed wypadku albo zapłacić za jego rynkową wartość jeśli dla nich naprawa jest nieopłacalna.

No bez przesady, to nie jest aż taki wrak Właśnie wróciłem z warsztatu, oglądaliśmy auto z rzeczoznawcą i mechanikiem. Na szczęście, poza urwanymi poduszkami silnika, nie ma więcej uszkodzeń, więc raczej nie będzie szkody całkowitej.

"Wrak" w rozumieniu TU, czyli auto którego się nie opłaca naprawiać.

Przy szkodzie całkowitej praktyką ubezpieczalni jest to, żeby tylko wypłacić kwotę bezsporną i oddać wrak. Nie chce ubezp. pośredniczyć w sprzedaży wraku, bo to przeważnie generuje dla ubezpieczalni dodatkowe koszty. Np wrak jest wyceniany według ubezpieczalni na 5000 zł i taka kwota jest ujęta w kalkulacji. Ale znajdzie się klient, który składając max ofertę, chce zapłacić za ten wrak 3000 zł. Powinno być więc tak, że ubezpieczalnia sprzedaje wrak za 3000 zł i od siebie dodaje 2000 zł, żeby poszkodowany otrzymał 5000 zł, a bywa tak, że ubezpieczalnia powie, że nie był ofert kupna.

Ale przy całkowitej szkodzie z OC jak nie chcą uczestniczyć w sprzedaży wraku to mogą oddać wartość rynkową albo przywrócić auto do stanu poprzedniego. Dlaczego ktoś kto jest poszkodowany ma sprzedawać auto na własną rękę, według mnie odbiega to od idei ubezpieczenia OC. Podejrzewam, że sąd również podzieliłby takie zdanie.

Zgadza się, odbiega. Ubezpieczalnia wykorzystuje niewiedze poszkodowanych i to bardzo często tych skromnych, niezamożnych osob, których nie stać na prawnika.

Do tej pory nie dostałem żadnej wyceny z tych drugich oględzin. Zadzwoniłem do rzeczoznawcy, żeby się dowiedzieć co jest grane, a ten mówi: "a bo tam chyba szkoda całkowita z tego wyszła, bo koszt naprawy przekroczył 70% wartości samochodu i on tym już się nie zajmuje więc muszę zadzwonić do PZU" No co on pier , pomyślałem, przecież szkoda całkowita z OC jest gdy koszt naprawy przekroczy 100% wartości pojazdu (co innego AC) ! No, ale nie dyskutowałem już z nim o tym i czym prędzej zadzwoniłem do PZU. Niestety też za wiele się nie dowiedziałem, bo pan z którym rozmawiałem nie mógł mi powiedzieć nic, poza tym, że mam czekać na list od nich Pozostaje czekać, ale nasuwa mi się pytanie: jak oni mogli z tego zrobić szkodę całkowitą?! Wymieniałem te poduszki w drogim warsztacie w centrum Warszawy, gdyż zależało mi na czasie. Zapłaciłem 500zł za całość, tj. poduszki + robocizna. Gdybym miał na to kilka dni, zrobiłbym to z kolegą i wtedy wyszłoby mnie to 200-300zł. Jestem bardzo ciekawy ile oni policzyli za wymianę poduszek. 2000zł??