BMW Sport

mowimy o trasach rzedu 350 lub wiecej km, mowisz, ze meczy Cie jechanie 50km/h przez 4km

w takim razie jak ja sie mam czuc, skoro mam nakaz takiej jazdy przez 350km?

jesli ktos jezdzi kilka razy w tygodniu, wiem, ze ta trase mozna zrobic w 4h zamiast 6h i to bez szalenstw, 2h na dojezdzie, kolejne 2 na powrocie, to mamy 4h, jak ktos lata 2- 3 razy ta trasa tygodniowo to mamy 12h zarobione na tydzien!
12h tygodniowo ZMARNOWANE w samochodzie przez zle oznakowanie i proby wyludzenia pieniedzy.

nie raz mialem czas ponizej 4h, bez niebezpiecznych sytuacji

krytykujesz lamanie przepisow ale jak mozna jechac autem z prawie 200km pod maska 6 godzin predkoscia 50km/h?

jak tu nie lamac przepisow?
da sie?
jest taki?

ps. co do drogi, gdzie nie da sie wyprzedzic ciezarowki- uwierz, w moich stronach tylko takie, a jak juz kawalek prostej to "zabudowany"
albo ograniczenie, bo kilka lat temu zginal czlowiek wysiadajacy z autobusu, zginal bo nie bylo zjazdu dla pks, autobus stal na srodku drogi, zamiat wysepki zrobili ograniczenie- tak, rozumiem- taniej, ale zrobili ta wysepke, autobus zjezdza z drogi, jest bezpiecznie, ale znaku nie zdjeli, bo po co jak juz jest? niech sobie jest

500zl i 10pkt- tyle tam zarobilem, policjant sam mowil- rozumiem, widocznosc jest dobra (jest tam rozniez podwojna ciagla), droga prosta, ale przepisy sa przepisami.

Nie wiem jakimi drogami jeździsz.
Najczęściej jest std 90 i 50/70 w wiochach. Wiochy co chwila są denerwujące, ale bez przesady, jeszcze nigdy nie jechałem taką trasą, żebym miał znak 50 przez 350km.



j.w.
przesadzasz, nie ma ta w trasie takich odcinków, chyba że może tak trasę dobierasz, żeby zwiedzić pomniejsze mieściny.



Ja w Twoich stronach zarobiłem o 5:30 rano 500zł 10 pkt na 2 pasmówce dwujezdniowej, jako jedyny samochód na drodze (jeszcze był durny komentarz - "co, Warszawiaczek z wakacji sobie wraca?" + próby zastraszenia i zabrania prawa jazdy - żenujące - zróbcie coś z tym - przez to nie zostawiam kasy co roku nad morzem tylko na Majorce, Chorwacji etc.).
Jechałem przed Gdynią, w promieniu 400m żadnego budynku, okazało się że gdzieś za krzakiem jest tabliczka teren zabudowany, której oczywiście nie widziałem. Jechałem 105.
Jaki morał? Trzeba patrzeć na znaki, bo ch.uje i gówna są wszędzie.

Co mogę powiedzieć - macie tam idiotyczne oznakowanie i policjantów/zarządców dróg chu/jów, to należy zmienić, nie przepisy czy ich egzekwowanie.
Było to w 2006r roku.

P.S.
Tak - jadąc 50 - 350km - jeżeli rzeczywiście masz taką trasę i nie ma innej - można jajo znieść.
Rok temu jak jechaliśmy do tej Chorwacji to jechałem 1500km z szybkością 100km/h - auto kolegi nie mogło więcej bo mu kierownica drżała a nie chciał po drodze wyważyć... więc.
Na początku mnie to wkurzało, teraz miło wspominam, pomału sobie przeleciałem, kupe rzeczy zobaczyłem, nawet mnie droga specjalnie nie zmęczyła (najbardziej męcząca była polska i na koniec jeżdżenie po ciasnej wyspie).

żenujący komentarz, czy nie, to to, jak wsiawa zachowuje się na północy, to jakaś masakra. unleashed deamons

W stolycy grzeczniutko, pomalutku, a w drodze na wakacje lub na miejscu, to żal jest niesamowity, wsiawa, krakusy, POznaniaki i pochodne (tj. z trzema literkami rejestracje).

Także w każdym głupim komentarzu policjanta jest ziarnko prawdy



skora jest kaszebem, to mu pewnie chodzi o wjazd z kaszeb do 3city

Dobrze, że w Wejerowie poszli po rozum do głowy i zrobili 70

Tak, nie wiem jak zachowują się gdy wrócą 'do siebie' na okres wakacji bo ich tu nie ma, ale skoro tak twierdzisz to pewnie tak jest, w Warszawie 'wsiawa' robi syf prawie cały rok (wyłączając długie weekendy bo wtedy też są u siebie na wsiach - ale za to w mieście jak pusto i fajnie).

uwielbiamy warszawiakow na drogach

poznan i reszta to nic do stolicowcow




teraz podejrzewam jest gorzej

chyba wiem gdzie, stoja tam nonstop, wednie i w nocy- tak to sie robi u nas, zamiast podniesc do 70, ustawia jeszcze 5 patroli, czy to uplynnia ruch?

Musicie coś z tym zrobić, u nas powoli podnoszą
Pisać pisma, majle, do gazet, zbierać podpisy, nie wiem - ale urzędników trzeba pocisnąć - nie może tak być, przecież nie chcemy być 3 światem dalej.

Póki co na wisłostradzie mamy 80 juppi
Też tam stała zawsze straż wiejska z fotoradarem.



Nikt kto w Warszawie się urodził, całe życie mieszka, syfu ani na północy, ani na południu nie robi.
Ten syf robią przyjezdni, którzy może z rok jeżdżą na Warszawskich lub podwarszawskich blachach, a jak wracają 'do siebie na włości' to uważają się za paniska.

Pomieszka taki 2 lata i już uważa że 'ze stolycy jest' i mu sie 'należy' wszystko. Jedzie do mniejszego miasta, robi syf, z góry patrzy na miejscowych, drze ryj, jak wjeżdża autem to krzywo pod sam sklep tak że przejść się nie da, a zapomniał skąd sam pochodzi - słomy z butów wystającej ukryć tak łatwo się nie da.

My też mamy ich dosyć, ale co poradzisz.
To nie Warszawa ale imigracja Wam i nam syf robi.

Wlasnie zaprzeczasz sam sobie...przeczytaj dokladnie co napisales i jak sam odnosisz sie do ludzi...jak widac nie tylko "przyjezdnym" sloma z butow wystaje

Nie bardzo wiem jak się odnieść do Ciebie bo wyskoczyłeś jak Filip z konopii.
Coś albo nie przeczytałeś ze zrozumieniem albo nie wiem co Ci dolega.

Jak ktoś przyjeżdża do W-wy, zachowuje się normalnie, jak wróci do siebie czy też pojedzie w świat, też zachowuje się normalnie, to mogę powiedzieć tylko 'Witamy'.
Natomiast jak mu odwala, to mówię zdecydowanie 'Do widzenia'. Na drogach i po zachowaniu widać kto kim jest.

No stwierdziles, ze rodowici warszawiacy syfu nie robia...wiec od razu wywyzszasz warszawiakow ze sa "nad Polakami" bo syf to moga tylko robic inni..."przyjezdni"

Piszesz, ze Ci "przyjezdni" zachowuja sie jak "paniska" w mniejszych miejscowosciach bo pomieszkaja rok-dwa w stolicy i uwazaja, ze wszystko im wolno...czyli co?? Nie wolno bo mieszkaja rok-dwa w stolicy?? A jakby mieszkali cale zycie to by im bylo wolno...bo sa rodowitymi warszawiakami??

Ja uwazam, ze to nie zalezy od tego skad sie jest...tylko indywidualnie od czlowieka...albo jest sie madrym, albo jest sie glupim...

Bo nie robią. Może jacyś się znajdą, ale to będą wyjątki.

Cały czas tłumaczę, że cały syf 'nad morzem', 'w górach' i na drogach robią osoby które z Warszawą mają wspólnego tyle, że co najwyżej od roku mają Warszawskie tablice rejestracyjne.

Tym osobom coś odwala, najczęściej pochodzą z malych miast bądź wsi, w Warszawie mieszkają krótko, uważają się za 'Warszawiaków' i jak jadą (wracają) do mniejszych miast, to uważają się za kogoś lepszego od miejscowych i co zresztą jest logiczne, miejscowych - np Fryderyka czy prezesa to wkurza.
Później jedzie sobie ktoś z Warszawy, kto jest normalny, jedzie wypoczywać i jest traktowany nad morzem jak śmieć przez miejscowych którzy mają dośc ludzi z numerami na W.


To właśnie tak jest.
Ale pewne cechy mają mądrzy ludzie a pewne cechy mają głupi ludzie. Mądry człowiek jak jedzie 'w gości', nie do siebie, to nie chodzi i nie drze ryja po ulicy, głupi, a raczej nie wychowany owszem.
Widzisz jakie ktoś ma cechy, z jakiego środowiska, w jaki sposób żyje i jak widzisz 1000 osób, które mają podobnie i podobnie postępują, możesz sobie wnioski wyciągnąć.

Dlatego też, Fryderyk czy prezes jak widzą blachy na W to myślą sobie 'burżuj, cham, pedał i buc z Warszawy'. Ja tutaj mówię, że nie z Warszawy właśnie, bo żyjąc tutaj można wyłapać więcej cech niż blachy na W i określić, kto z blachami na W będzie robił burde w kraju, a kto nie.



Oczywiście że nie, ale rodowidy Warszawiak tak się właśnie jak oni nie zachowuje.
Oni tak samo się zachowują 'jak paniska' jak gdzieś pojadą, jak i w Warszawie, dlatego my też mamy ich dosyć. Bon ton nie jest ich mocną stroną ogólnie.

Kyokushin nie moge sie z Toba zgodzic, bo to ze ktos przyjechal powiedzmy z małego miasteczka do Wawy i jezdzi na wakacje na Warszawskich blachach to nie znaczy ze od razu jezdzi gorzej i jak burzuj, nie pochodzenie a wychowanie swiadczy o tym kim jestes ...
Dla mnie najgorsi sa przedstawiciele handlowi bo oni zaginaja jak glupi, ale coz oni chyba nie maja wyjscia ...

Tak, ale 'statystycznie', to takie osoby właśnie w ten sposób się zachowują.

Jak ktoś jest normalny i zachowuje się normalnie, przyjechał do pracy, żyje 'jak człowiek', syfu nie robi - super - nic do niego nie mam, nawet powiem że fajnie, bo im więcej normalnych tym lepiej.

Ale, on też, jak pojedzie na wakacje na warszawskich blachach, to będzie miał problem, bo jakiś 'życzliwy' tubylec przejedzie mu kluczykiem po drzwiach.

O tym jak jeżdżą po Warszawie ludzie z blachami nie-Warszawskimi już nie wspomnę. Autentycznie, każdy kto mi rozwalił auto, był przyjezdnym mieszkającym krótki czas w Wawie.


Mają, mogą jechać normalnie.
Mnie guzik obchodzi, że ktoś gdzieś się spieszy 'bo on musi'. Jak naraża tym życie moje i mojej rodziny to ma u mnie przejebane.

widzisz czyli w pewnych kwestiach sie zgadzamy

Jak to napisał prezes, mówimy to samo tylko jakoś inaczej.

Kyokushin, zgadzam sie ale syf zarowno robia "przyjezdni" jak i warszawiacy...wszystko zalezy od tego czy glupi/madry przyjezdny czy glupi/madry warszawiak...




Tego zdania mi brakowalo w moich wypowiedziach

Tak, masz rację, ale rozkład jest upraszczając taki że Większość 'przyjezdnych' robi syf a 'większość' Warszawiaków go nie robi.
Oczywiście że to zależy od mądry/głupi, końcowy finał jest taki że to przyjezdni najczęściej dostają jakiegoś szaleju i zachowują się raczej nie jak mądrzy.

Uwierz mi, ze warszawiacy TEZ robia syf jak cholera...4 lata pracowalem w jedynym sklepie nocnym w Skępem...gdzie w sezonie letnim 50% klientow to warszawiacy...a jest ich w skepem duzo bo powykupowali sobie dzialki wokol 4 jezior skepskich...takze, nie zgadzam sie z twoim zdaniem

Chyba, ze zalozymy, ze to wtedy warszawiacy sa "przyjezdnymi"

To właśnie byli pewnie ci 'przyjezdni' do Warszawy, co chwilę pomieszkali i 'woda sodowa' uderzyła.
O tym właśnie mówię.
Oni mają blachy na W, mówią że są z Warszawy, i masz ich za Warszawiaka. Ale oni nie są Warszawiakami. Oni przyjechali skądś, pożyli trochę i teraz za dużo im się wydaje.

Przez nich później jadę nad morze i na dzień dobry maja mnie za chama, bo przyjechałem beemką z blachą na W i blondynką na siedzeniu. Zanim powiem 'dzień dobry' to widzę w oczach 'idź pobiegać'.
To że ktoś 'ocenia' ten sposób, to też nie jest fajne, tak więc tutaj 'lokalni' dają ciała jeżeli chodzi o savoir-vivre. Ja np mimo że swoje zdanie mam, to dopóki ktoś nie da do zrozumienia że jest świrem, to traktuję go zakładając że jest normalny i nie obchodzi mnie skąd jest.

Tak więc to 'nie Warszawiacy', ale często 'sami swoi' robią takie wrażenie, bo tym kogo możesz mieć za Warszawiaka jest duża szansa że jest gość z kilku wiosek dalej, któremu odbiło jak pomieszkał trochę w Wawie.
Czemu im odbija - nie wiem - tego nie potrafię wyjaśnić.

Wiesz, cham się wszędzie trafi, tak więc nie upieram się, ale co do 'szans' na trafienie zdanie podtrzymuję.

Ja ostatnio często latałem trasą Józefów - Góra Kalwaria - Grójec - Radom - Kielce. I tak jest Grójec - Radom, potem Skarżysko - Kielce - PRZEPIĘKNA droga. Pozostałe to jeden pas i czasem pobocze. Na wąskich do 90km/h na szerokich 140-160. To przekroczenie o 20-40km/h. Czy dużo? Nie wiem. Nie wiem czemu jestem normalnym kierowcą jadąc na dwóch pasach 120 a piratem jadąc 160 na pięknej szerokiej, niemalże pustej drodze z wielopoziomowymi skrzyżowaniami, oddanej "dopiero co" do użytkowania? Spokojnie można sobie tam zamknąć licznik na 250. Natomiast jak wracam na wąską to jadę 80-90 bo wiem że minę kiepską i zaraz sobie pojadę szybciej. Wyprzedzam generalnie tiry i jakieś zawali drogi - nie lubię jechać jak nie widzę co jest przede mną albo za niepewnym kierowcą.

Co do prędkości... Czy zabija? Nie wiem. Chyba prędzej zabija brak wyobraźni i głupota. Niestety zabija gamoń z traktora co wyjedzie, złośliwiec co wyjedzie z bocznej, albo ktoś kto nie spodziewa się że jak jest 90 to te światła w oddali jadą 250. Tak naprawdę nie ma winy po jednej stronie. Ostatnio leciałem E46 na LPG i poszła 220 (oczywiście na niemieckiej autostradzie). Tydzień później złapałem gume... pękła opona między bieżnikiem a rantem... czy by mnie tydzień wcześniej zabiła opona czy prędkość?