BMW Sport

Kyokushin, ale setki na forum mówią że nowe fotoradary to tylko nabijanie kieszeni strazy miejskiej a nie mówią że cel uświęca srodki Pamiętajmy że od reguł są wyjątki.

Wyjątki potwierdzające regułę

Moim zdaniem ludzie nie dlatego narzekają na fotoradary gdyż nie pasuje im koncepcja ograniczeń prędkości, która jest potrzebna, a ogół sytuacji panującej na drogach. Ograniczenia w miejscach które mają na celu tylko złapanie kierowcę i ukaranie go mandatem, słaba infrastruktura itd. A najgorsze moim zdaniem jest to iż wszyscy idą w coraz większe ograniczenia mimo iż drogi, opony i samochody coraz lepsze. Uważam też że powinny być drogi jak centra miast gdzie chodzi dużo pieszych na których jest 50 czy nawet 30, ale powinny być też drogi szybkiego ruchu, ale szybkiego na aktualne czasy a nie według standardów sprzed 20-30 lat.

Fajną infrastrukturę, prawo i świadomość drogową stworzyli sobie Niemcy. Szkoda że teraz ją psują.

Z tego jest właściwie jeden logiczny wniosek - gorsza droga - wolniej jadę.
Ogólne u nas jest gówniana droga, brak pobocza, wszyscy jadą 120 mimo że ograniczenie z defaultu jest na niej 90.
Np w Czechach, o cywilizowanych krajach już nie wspominam, ta zwykła droga jest szersza, ma pobocze, ma wyraźniej namalowane oznakowanie poziome i też jest na niej 90. I ludzie tam jadą te 90. Można? Można.

Są ograniczenia które sensu nie mają, ale to nie kierowcy jest je oceniać i łamać tylko od oceny są ludzie od infrastruktury drogowej, a kierowca jest od stosowania się do oznakowania.
Jeżeli ktoś uzna ograniczenie za idiotyczne, bo oczywiście takie są, temu nie zaprzeczam, to po prostu niech to gdzieś zgłosi a nie jedzie tam ponad normę...
Na normalnych drogach wszędzie jest 90 i tego się za granicą ludzie stosują, u nas najczęściej ograniczenia jak nie mają sensu to w przypadku dwupasmówek na których zdarza się 50 bo zamiast kładki są pasy (i de facto to 50 ten sens ma, pomijając idiotyczność sytuacji), albo ograniczenia do 50 na drodze na której powinno być 90.

W większości przypadków nasze ograniczenia mają sens podobny jak te w czechach, pomijając jakieś wyjątkowe kwiatki. Tam się ludzie potrafią dostosować, polak jak zwykle wszystko wie lepiej i na wszystkim się zna.

statystyki na ich B/O są (były) bezwzględne.. za dużo 'wściekłych' młodych...


BTW, fajny temat

Nie mówo czechach i dobrych drogach... Proszę Cię. Po pierwsze nie sposób jechać na znaki, po drugie oznakowanie zerowe, brak linii, brak znaków jak się zaczynają wysepki, mało życia przez to nie straciliśmy w zeszłym roku.

A kierowca zawsze uważa że znaki są bezsensu. Szczególnie Polak - zawsze najmądrzejszy. Mistrz ekonomi, mistrz polityki, mistrz gospodarki, docent kursów walut, docent medycyny, zna się na uleczenisłużby zdrowia, działaniach policji - każdy POLAK jest omniubusem. Oprócz tych co rządzą, leczą....

Ja sobie jazdę przez Czechy chwalę, uważam że drogi jak i oznakowanie jest znacznie lepsze niż u nas. Kultura na drogach również wyższa. Jechałem i za dnia i nocą.

Być może trafiłeś na jakiś rzeczywiście słaby OS.

Słabsze drogi niż nasze widziałem tylko za wschodnią granicą jak z rodzicami jechałem, pamiętam nawet jak tato na nie narzekał, auto jechało jak po wertepach, jeszcze pod koniec lat 80, w Rumunii były kiepskie, ale w Bułgarii już wyraźnie lepsze.
Fakt że minęło dużo czasu i nie wiem jak tam jest teraz. Natomiast na pewno u nas są wyraźnie słabsze niż w Czechach czy Słowacji.
Austria, Włochy, Słowenia, Chorwacja - w ogóle inna klasa.

W teorii się zgodzę. W praktyce jest inaczej.

To Czesi bardziej przestrzegają przepisów jak Niemcy Niemcy teraz w większości jeżdżą o 20km/h więcej niż przepisy nakazują i jakoś statystyk złych nie mają.

Możesz się ze mną nie zgadzać, ale moim zdaniem sytuacja drogowa jaka była w Niemczech, wcale nie tak dawno, była idealna. W mieście 50 (momentami 30) poza miastem 100 a na autostradach brak ograniczeń, a jak pogoda kiepska to są odkrywane znaki 130. I moim zdaniem tak powinno być. Samochody są do szybkiego przemieszczania się i trzeba stworzyć do tego drogi. Od tego są autostrady a nie po to żeby się wlec 130km/h. Miasto to miasto trzeba jeździć spokojnie.

I taki paradoks. Większość jeździ szybciej niż przepisy pozwalają i chcą jeździć szybciej, ale zmienić przepisów się nikomu nie chce. Chociaż politycy ostatnio podnieśli trochę prędkość

kostek_ja, z tym się z Tobą zgodzę.

Ale sam też zobacz. Ograniczeń nie ma na niewielu odcinkach autostrad.
W PL ograniczenie na autostradzie jest 140, nie 130. W Niemczech jest z defaultu 130 i na większości odcinkach tak jest i nikt z tego problemu nie robi tylko ok 130 jedzie, są też podniesienia ograniczenia, u nas to się nie zdarza.
Jechałem przez Niemcy i nie zauważyłem żeby tam ludzie przekraczali o te 20, byli tacy co jechali szybciej, ale większość po prostu 'przepisowo'.

Porównaj też sobie autostradę naszą do niemieckiej. W PL autostrada to po prostu dobra niemiecka ekspresówka.

Jak w mieście jest 50 to Niemcy tych 50 w większości się trzymają. W Polsce nikt nie patrzy na to.

U nas wyznacznikiem tego, czy ktoś panuje nad autem i czy droga jest 'OK' jest fakt że nie wali jeszcze głową o dach na wertepach.

Czy 140 to mało? Moim daniem do szybkiego przemieszczania się to wystarczająca szybkość. Można urwać jakiś krótki czas i to przy bardzo sprzyjających warunkach. Mowa oczywiście o autostradach.

Kyokushin, jakby z Wawy do Rumii była autostrada bez bramek to by można było jechać. 380km to czy jedziesz 140 czy 180 oszczedzasz na każdych 40km - 30min Kwestia auta. Inaczej jechać Aveo a inaczej 7. To samo jadą z Berlina do Monachium czy Duesseldorfu. Dla nas to abstrakcja cały czas.

W teorii, jakbyś miał pustą autostradę to tak. W praktyce takie warunki nie istnieją. Co raz ktoś kogoś wyprzedza, co raz jest inne auto na Twoim pasie i musisz zwalniać. Przez to nie jedziesz 180 mimo że na liczniku ono się pojawia, to średnio jedziesz nieznacznie więcej niż te dozwolone 140.

Ale OK - jak będzie dobra droga - 3 pasmówka - dla mnie może być i no limit. Prawy i środkowy dla jadących do 140 i lewy dla tych co chcą no limit.

Czy kwestia auta - 90% aut na drogach poleci bez problemu 200. W PL każdy Golf TDI by kręcił życiówkę Co tam komfort czy trakcja!

Z defaultu to w Niemczech nie ma ograniczeń. Dopiero znak je wprowadza. 130 jest prędkością zalecaną. Tak dla ścisłości

To ciekawe bo co roku trochę po Niemczech jeżdżę i nawet miałem kurs w Monachium prowadzony przez Niemca który twierdził "70 to prędkość z jaką z reguły jeździ się po mieście". Pomijając przekraczanie prędkości to w Niemczech na mnie największe wrażenie robi kultura na drodze. Niemcy się nie śpieszą, wpuszczają i ogólnie utrzymują ruch płynny. Nikt nie depcze, nie wygłupia się ale też i nikt się nie wlecze jak to u nas potrafią i twierdzą że tak jest bezpiecznie Wszyscy jadą w miarę równo i płynnie. Uważam że warto naśladować takie społeczeństwo. A to że na drodze poza ścisłym centrum jak jest luźno jadą 70, a na autostradzie mimo ograniczenia do 120 (najczęstsze ograniczenie na autostradzie z tego co zauważyłem) jadą 140-150 to przecież nic złego

Kyokushin, kwestia czasu i komfortu. W Polsce co chwile musisz zwalniać bo ktoś jedzie Twoim pasem. W niemczech czy włoszech zdarza się to 50 razy rzadziej. Wracasz do kraju i od razu wiesz że jesteś u siebie w ułamku sekundy wyrasta przed Tobą jakieś auto mimo że prawa wolna

Zresztą jechałeś do Chorwacji to wiesz - już na tej trasie to widać, jednak znacznie lepiej w Niemczech i Włoszech.

Racja!



Pewnie nic złego, ale droga hamowania rośnie w kwadracie do prędkości

Nie wiem, jak jechałem to nie zauważyłem by o 20 Niemcy przekraczali. Zauważyłem że trzymali się okolic prędkości dozwolonej, ale spoko mamy inne spostrzeżenia.

W każdym razie:


I tu popieram, przede wszystkim chodzi o kulturę i płynność.

Z defaultu, to nie, ale są randomowe.

W różnych miscellaneousowych zakamarkach się pojawiają.

Bzdura! Czy byl to moze Niemiec ciemej karnacji z tureckim akcentem? Jezeli jezdzisz w DE 70 km/h po miescie gdzie jest ograniczenie predkosci do 50 km/h to proponuje zakup albumu na zdjecia.

Płynna jazda w Niemczech to zaleta, zaletą jest równiez stan nawierzchni. U nas problemy są z 1 i z 2 nawet na autostradach, na których ze względu na remonty prędkosc jest ograniczana i 140 km/h niewiele ma wspolnego z praktyką.

latem leciałem z Poznania do Łodzi A2 nie schodząc z 180km/h, (pomijając bramki ) nie wspominając o S3 na której praktycznie nie ma ruchu ale fakt, brak znajomości podstawowych zasad i kultury na drodze to niestety codzienność.

partii, był to raczej rodowity Niemiec. Dodatkowo sam to zaobserwowałem jeżdżąc po Niemczech. Nie twierdzę iż cały czas jeżdżą 70 po mieście bo to bzdura. Jeżdżą 70 bardziej na obrzeżach które teoretycznie wciąż są miastem ale luźniejszym. Po prostu jak droga pozwala to nie do końca się stosują do przepisów. W mieście nie jest to tak widoczne jak na autostradzie. Szczególnie jak się przeplatają odcinki bez ograniczenia z ograniczeniem, a do tego jest piękna pogoda. Wówczas na ograniczeniu 120 jeździłem razem z Niemcami 150 i wszystko było OK.

W ścisłym mieście jeżdżą po prostu spokojnie, właściwie przepisowo ale jednak w miarę dynamicznie.

Są też społeczne przyzwolenia np. do łamania ograniczeń prędkości na górskich serpentynach. Nikomu nie przeszkadza iż w zakręcie drzesz podnóżkiem o asfalt i wychodzisz na pełnym gazie czy to lekkim uślizgiem czy na jednym kole. Bylebyś przez wioski przejeżdżał spokojnie. Na kilku takich wypadach byłem przez całe Alpy i nigdzie nie było problemu czy to Niemcy czy Szwajcaria czy Włoch czy Francja. Ale słyszałem że znajomych w Norwegii aresztowali za tego typu jazdę

O takie dziury niemce mają, aż koła się urywają!