BMW Sport

ju toking tu mi?
no jasne ze wole niż 100 m pod warszawa +2 h na dojazd w jedna stronę
burżuj

becek, no właśnie - każdy ma swoje przekonania, np. Ty od razu zakładasz że pod wawą to 2h jazdy. Ja mam 20km do pracy do Wawy i jadę 25min, moja małżonka 35km - przejeżdża całą wawę i jedzie 45min.

bo to zależy od kierunku "pod warszawa", mam takich znajomych co tyle jeżdżą ...powiedziałbym ze towarzysko się odstrzelili

Paliwo drogie w wawie nie ma korków

PL to nie tylko Wawa.
U mnie można mieszkać 5-10km za miastem dojeżdżać do centrum w 10-15min.
A można tak jak ja mieszkać w niby dobrze skomunikowanej dzielnicy a o 10 minutach do centrum to można zapomnieć, chyba że zapieprzając na wariata w nocy.

ja nie pisałem, że dla uczącego się kawalera tylko dla kawalera. Oczywiście zależy jakie miasto i takie tam - ale np. Kielce - miasto 220 000 mieszkańców, mieszkanie 2 pokoje ok. 40 - 45 m2 - rata 1500 PLN, czynsz 450 PLN, prąd 100 PLN, kablówka i net 100 PLN. To 2150 PLN idzie na rachunki. Zostaje 1350 PLN - trzeba coś jeść, mieć na paliwo, warto by coś odłożyć, pojechać na wakacje ... I jest już ciężko. Mając mieszkanie na własność, mieszkając z rodzicami, wynajmując pokój a nie całe mieszkanie - to zupełnie inna sprawa. Ale mieć gdzie mieszkać, to dobro podstawowe, bez tego się nie da żyć ...

No moim zdaniem tak. Kupić również, choćby do remontu 100-150 m2, po co więcej? Koszty utrzymania znacznie mniejsze, niż 250 m2. A komfort zdecydowanie wyższy, niż w 50 m mieszkaniu, nieznacznie niższy niż w 250 m domu. Tyle wiem z życia
Oczywiście są sytuacje, kiedy 100 m2 to zdecydowanie za mało:

http://deser.pl/deser/1,111858,10170736 ... owuje.html

Nawet jednej trzeciej, ale ciiii

3,5k mało dla uczącego się?

Dlaczego jeszcze ludzie nie szturmują salonów bmw tylko szukają parchów w niemcowni

Gratuluje poczucia humoru

Np. Białystok, 300 tyś mieszkańców. Mieszkanie pokój+kuchnia w centrum, wynajem 900zł z opłatami. Albo własne 3 pokoje, 60m+ na rynku wtórnym troche dalej od centrum, 1500zł kredyt+opłaty (bez wkładu własnego). Sorry ale jak ktoś mając 3.5k wydaje 2k na mieszkanie to jest naprawdę mocno lekkomyślny. Pomijając że kupowanie w obecnej sytuacji to poprostu strzał w stopę.

Patologiczne dziecioroby biorąc pod uwagę to, że nie mogą sie sami utrzymać W Polsce też jest podobna rodzina, do tv jechali wynajętym autobusem i wegetują dzięki pomocy państwa/zasiłkom.

Ale zarobki w Wawie 3,5 to nie w Białymstoku 3,5. Trudno to porównać bo na tym stanowsku w Wawie będzie więcej niż w B.

Dodam że firmę mamy na pradze południe. Ja z Józefowa jadę 25min a kolega z Bródna 45min.



Uważam że w pewnym momencie w życiu zmieniają się priorytety. Natomiast słyszałem od wielu osób że nie wyprowadzą się pod wawę, bo nie ma jak gdzieś pojechać i napić się we dwoje... Poważnie ludzie mają takie podejście. Życie to nie Facebook nie można mieć 500 znajomych i regularnie ich odwiedzać i zapraszać. Mając np. 5 "par" znajomych i w każdy weekend jechać do kogoś to się robi raz na ponad miesiąc. Ale są i tacy co się wyprowadzą pod wawę i potem nie pojadą do kina bo paliwa drogie Ale są i tacy co narobią 4 dzieci a potem jęczą że książki drogie a na wakacje to najlepiej na wieś do rodziny

A po co duży dom? A po co duży silnik? A po co BMW?

Drogie u Was te mieszkania U mnie w mieścinie (20tyś mieszkańców, 20km do Zielonej Góry) za gotowe mieszkanie w bloku 55mkw około 180tyś zł (czynsz +-350zł). Za mieszkanie nowe w stanie developerskim około 150tyś zł.

PS. Jak pierwszy raz zobaczyłem tytuł tematu, to odrazu pomyślałem "eee... no Australijczycy"

Tomek to w takim razie w Białymstoku tańszy wynajem i mieszkania. Kielce nie wiedzieć z jakiego powodu są drogie pod tym względem.

Nie rozumiem z kolei, czemu piszesz że kupowanie to strzał w stopę ? Całe życie wynajmować ? Im wcześniej tym lepiej - mieszkania w perspektywie długofalowej zawsze będą drożały. Jak w tym roku spadną o 5 % to i tak oddasz to za wynajem mieszkania - moim zdaniem jak są zdolności kredytowe zakup to zawsze dobry pomysł.

Dokładnie. Strzał w stopę to może był jak był boom cenowy. A czy mieszkania będą tanieć? Nie wiem. Gdzieś czytałem że nieznacznie...

KotSylwester, jak potanieją w tym i przyszłym to odbiją z mocną nawiązką w ciągu 5 następnych ...

Chciałem zwrócić uwagę na jeszcze jedno - ja jestem wielkim fanem Polski. Zawsze wszystkich namawiam, żeby zostali tutaj, sam też się kurczowo trzymam. Moim zdaniem to super kraj z perspektywami - potrzebuje tylko czasu. Ale po części sami musimy się starać go poprawić. Po pierwsze ciężko pracować, po drugie wywierac presje na pracodawcach że to nie te czasy kiedy ktoś godził się pracować za 1000, 1500 czy 1800 PLN. Moim zdaniem średnia krajowa to powinna być taką najniższą krajową - para już wtedy żyje całkiem przyjemnie. Oczywiście pomijam sytuację, że komuś pomagają rodzice, dostał mieszkanie czy pokaźny spadek - wtedy jest inaczej. I oczywiscie pomijam "pierwszą" pracę bo wtedy rzeczywiście dla pracodawcy pracownik nie jest wart wiele więcej jak to 1500 PLN.

Ja tak czytam.... i wychodzi mi, że średnio każdy z Was zarabia tutaj ok. 15k netto/mies.

kurde, ale frajer jestem



tzn. że średnia krajowa powinna wynosić 1386 brutto?

chyba odwrotnie? ale nawet jeśli, to do dupy, bo niewiele osób miałoby pracę w ogóle! a co do za kraj z tak wielkimi dysproporcjami... do dupy.

poza tym okazuje się, że nie umiem liczyć, bo mi wychodziło, że 1800 kredyt to dla młodego gościa całkiem hacjenta by była spoko, no ale liczyć się okazuje, że nie umiem.


a te gadki o 15tys/mies. żeby żyć jak człowiek, lub za 6, ale w sandomierzu-




Wsiawa, wiadomo, że droższa, odczuwalnie, ale............

Wiadomo, co do tych 3,5 i wyliczeń, że do dupy w np. wwie, to ok, jest w tym trochę prawdy, dlatego ja np. jestem na prowincji z powrotem. nie narzekam. aczkolwiek wydaje miliardy na paliwo ale w drugą stronę przesadzać? Litości.

mam znajomego tam, mówi że bardzo ciężko o wizę żeby móc legalnie pracować, łatwiej zdobyć wizę studencką, jak już się uczysz to można się starać o wizę na stałe

A teraz pracuje ze mną w jednej firmie i ma się dobrze, także nie bójcie się tej ciąży


Mam koleżankę, która w połowie stycznia przeprowadziła się do Australii. Od jakiegoś czasu jej życie zawodowe było podzielone pomiędzy Polskę a Australię, a teraz korporacja, w której pracuje, wysłała ją do Australii na dłużej. I żeby nie było - koleżanka nie jest górnikiem, nie jest nawet inżynierem, ma skończone tak przez wszystkich atakowane zarządzanie i marketing, a zajmuje się projektami z zakresu Business Inteligence

Yyyy.... Ale jakie te peryspektywy mamy ?

ciekawi mnie bardziej o jaki czas mu chodzi? jestesmy 100 lat za aborygenami przeciez