BMW Sport

No właśnie ma zamiar wyjechać do Anglii tylko najpierw na wyjazd musi zarobić,
w POLSCE SZUKAŁ PRACY na okęciu, w locie,.
Niestety brak etatów, no i jest bez doświadczenia


A jaki kierunek skończył twój kolega jeżeli można zapytać ?, LOTNICTWO? Bo on chce pracować w tym zawodzie.

W Norwegi kucharz sushi master, ma 180 koron, czyli ok 90 zł na godzinę, mieszkanie można wynająć od 4.500 koron miesięcznie.
A u nas w stolicy kucharz w sushi ma od 15 do 18 zł na godzinę co jak na nasze warunki nie jest źle.

Odlicz podatek od tych 180NOK, chyba, że to już na czysto? Zależy w jakim mieście ten kolega pracuje, bo zarobki nieco się różnią..

Na czysto, w Oslo.
W internecie jest trochę ogłoszeń 150 za godzinne brutto, na start.
Wiadomo ze jak człowiek sie spr. i wrócisz na kontrakt lub zostaniesz to stawka idzie w górę.

Tak sobie wybrał, to tak ma. Nie sztuka wyuczyć się jakiegoś zawodu, na który zapotrzebowania nie ma albo jest nikłe. Albo konkurencja b. duża. Sztuka zdobyć taki zawód, na który jest zapotrzebowanie. Szkoły w PL nie potrafią niestety ukierunkować młodych ludzi i mamy rzesze pedagogów (skądinąd bardzo potrzebny zawód, ale i konkurencja duża).

Się nie znasz, jak powiedział jeden z polityków : "To niedopuszczalne, kiedy chory człowiek, często emeryt, musi chodzić od apteki do apteki i szukać lepszych cen"
Swoją drogą nie rozumiem, czemu mi jeszcze pozwalają szukać tańszych części do auta czy tańszych pączków w tłusty czwartek.
Choć w sumie zły przykład, bo konkurencja na rynku części już niektórym przeszkadza/



A ja, szukając pracownika ostatnio, poznałem kilkanaście osób z wyższym wykształceniem (wcale nie zawsze po prywatnych, prowincjonalnych uczelniach), które nie potrafiły napisać w mejlu z cv ani słowa
Do tego dokładnie żadna z przesłuchiwanych osób nie potrafiła poprawnie mówić po polsku.

I pomijając już kwestie konkretnej wiedzy, umiejętności i doświadczeń, to jeśli osoby z tytułem magistra zdobytym na państwowej uczelni, nie potrafią wysłać mejla jak należy ani mówić poprawnie w ojczystym języku, to chyba coś jest nie tak

Dobrobyt jednak nie bierze się z nieba (co najwyżej z roponośnej ziemi) ani z decyzji rządu, ale przede wszystkim z ludzkiej pracy. Może, poza wszelkimi przeszkodami ze strony państwa i ustroju gospodarczego, najnormalniej brakuje nam wiedzy, umiejętności i pracowitości, żeby ten wymarzony dobrobyt wypracować. Jasne, że każdy chciałby zarobić w 5 lat na dom i nowe auto, ale skoro większość ludzi, nawet po studiach, nie potrafi poprawnie pisać ani mówić, to o czym w ogóle rozmawiamy...

Oj biedni Holendrzy, maja dobrobyt okupionz niewolnicza praca. Piszesz tak jakby u nas wszyscy pracowali po 8 lub mniej godzin. Z tego co wiem, widzialem i rozmawailalem Holandia ma jeden z lepszych socjali w Europie i bardzo dbaja o prawa pracownikow. Niemcy moga sie przy nich schowac.

Mam rozumieć że pracowałeś jako doradca finansowy że twierdzisz ze to syf? czy też po prostu powielasz zasłyszane opinie że się chodzi po domach etc etc? Akurat jestem doradcą finansowym od ponad roku, od kilku mc mam własna działalność i wystawiam firmie swojej faktury, ale od drzwi do drzwi nie chodzę ani też nie wciskam nikomu czegoś co nie jest mu potrzebne, owszem jest to ciężka praca i tak naprawdę sprzedaż ale też praca która daje naprawdę dobre pieniądze mi sie nie zdarzyło żebym zszedł poniżej 7 tys na miesiąc, a mam 24 lata. Co do opinii to tak naprawde wygłaszają je ludzie którzy albo nigdy nie mieli styczności z prawdziwym doradcą finansowym, albo ludzie którzy sobie w tej branży nie poradzili pzdr

Marekphi
Posty: 1


hehe

dokladnie fajne kolega ma BMW W22 kod silnika m222,a druga sprawa nie zdarzylo sie zeby zarobil ponizej 7tys.....

Bez urazy ale ktos tu myli zawod sprzedawcy uslug finansowych z doradca
A o firmie kolegi 24 letniego "doradcy finansowego" to niedawno bylow innym watku

Nie mówię, że niewolniczą... Ale tak bogaty naród, jakim są Holendrzy, nie wziął się znikąd. Pracę mają we krwi. Nawet udzie dobrze sytuowani większą część życia spędzają w pracy. Wiele rzeczy podporządkowują pracy (np. często zmieniają miejsce zamieszkania) Śniadanie jedzą w pracy, obiad jedzą w pracy, wracają wieczorem do domu, buchną 2 chmury z cybana i idą spać Jakie są przyzwyczajenia u nas? Śniadanko w domu, na 8.00 do roboty, o 16.30 z powrotem w domciu obiad na stole, gazeta, TV, spacer z spem, fajeczka na balkonie (zobacz ile czynności już w domu...). Nie zrozum mnie źle, nie mówię, że Polacy to lenie, bo nie na tym rzecz polega. To kwestia kultury (w Polsce rodzina najważniejsza, stąd domowe obiadki), ale też wpływ 40 lat pseudosocjalizmu - komuna przyzwyczaiła Polaków do pracy "czy się stoi czy się leży 2,50 się należy". Serce rośnie jak widać zmiany w tej kwestii na przestrzeni minionych 20 lat...

happiest, piszesz o steroetypach. Zgoda, dużo osób ma takie zwyczaje. Ale coraz więcej przychodzi żeby zapierdzielać. Nie można uogólniać. Tym bardziej, że piszesz o Holandii - a weźmy pod lupę Włochów. Siesty, nigdzie się nie spieszy - ale w niektórych dziedzinach są największymi specjalistami w Europie i też sobie radzą.

A co do rodziny - to akurat, dobrze że w Polsce jest najważniejsza. Ja np. mam taką zasadę, którą mam nadzieję uda mi się utrzymać. Na tygodniu pracuje ile trzeba, bywają dni że nawet od 7 do 22. Ale w weekend nie robię nic z obowiązków służbowych. Wolę w piątek posiedzieć do wieczora, żeby ta sobota i niedziela była całkiem wolna.

happiest, pracuje z Polakami i pracowałem z Holendrami i jakoś zupełnie na odwrót to widzę. Tam pracownik jak ma dzieci w domu nie może być dłużej niż 2 tygodnie w delegacji (potem tydzień praca na miejscu), u nas niektórzy siedzą po 2 miesiące poza domem. Na całym zachodzi jak masz dużą budowę czy fabrykę to są śniadania i obiady w pracy. Śniadanie od 9 obiad nie o 16.30 tylko o 12-13 czyli normalna pora obiadowa.
Jak obserwuję pracę Niemców i Holendrów to oni jakby robią w zwolnionym tempie, nie przejmują się tak, a jakoś zawsze im wychodzi szybciej i dokładniej. Mam porównanie dokładnie na tej samej robocie co robili Polacy teraz robią Niemcy (tzn. Niemcy zarządzają)

A jeszcze dla Niemców, Holendrów i Belgów na budowie weekend zaczyna się o 12 w piątek, Belgowie wracają do pracy w poniedziałek 10-12 i nie ważne że terminy opóźnione, rodzina to rodzina i życie prywatne. W tygodniu pracują długo ale weekend musi być.

Wcześniej w wątku o tym pisałem. Odkąd pracuję na etacie, bardzo sobie chwalę 26 dni urlopu, wolne soboty, niedziele i święta, możliwość pracy home-office, nienormowany czas pracy. Ale raczej zrobię wszystko, byle tylko do wieczora w piątek nie robić

W tym poście odniosłem się do stereotypów opisanych powyżej: tylko Polacy zapierdzielają, a każda inna nacja się opier... ile wlezie, a socjal mają lepszy... To tak jakby mówić: ale mam pecha, nie urodziłem się synem Szejka...
A swoją drogą ze sjestą to też stereotyp... Siesta jest wymuszona szerokością geograficzną - przy 40 st. ciężko jest pracować. Hiszpanie i Włosi muszą pracować po 12 godzin dziennie (w tym siesta). Jeżdżąc po Europie, to największe "luzactwo" jest w Grecji. Oni sielankę mają w genach... Na pocieszenie powiem tyle: zapytajcie swoich dziadków i rodziców dlaczego nie jeździli Bumami jak mieli po dwadzieścia parę lat...

Fakt, jak pracowałem w sadzie, to raz zdarzyło się, że robiłem z właścicielem (70-letni dziadek). W sumie nie spieszył się, pracował normalnie, a mimo to robił jakoś szybciej od reszty (m.in. mnie) kiedy my też wcale się nie obijaliśmy...

Efektywność.

Moim zdaniem mamy problem z pracą efektywną. Nie sztuką jest się zmęczyć, sztuką jest przy okazji osiągnąć zamierzony efekt.
Do efektywnej pracy pracownika przyczynia się wiele czynników, min. merytoryczne i skuteczne szkolenia oraz ogarnięta, wykwalifikowana kadra zarządzająca.

U nas najczęściej ze świecą szukać obydwu tych składowych...

Ja zauważyłem, że teraz szkolenia zwala się na pracownika, tzn. zrób jakieś szkolenie e-learning, albo poczytaj sobie w domu. No i kończy się, to tak, że na e-learning nie masz w robocie czasu, a w domu wolisz siedzieć przed TV, niż czytać materiały.
Z kadrą zarządzającą jest często to samo.

U nas przez efektywność rozumie się ilość wyprodukowanego dobra.

Jak już temat jest tak blisko pracy, to może ktoś miał doświadczenie albo wie z pewnego źródła coś o MLM?
nie chodzi o niczym nie poparte zasłyszane plotki tylko jakieś sprawdzone info.
znam takich co chwalą...

Super opcja, pół roku i jeździsz F01 na wypasie.
viewtopic.php?f=10&t=111000

aha, czyli nie różni się to od sprzedaży kosmetyków itd.
w sumie sprzedaż to sprzedaż