wlodbann właśnie o ciśnienie mi chodzi, ja rozumuje to w ten sposób, że olej podawany pod niskim ciśnieniem nie będzie rozprowadzany równomiernie i we wszystkie zakamarki. Szklanki dalej slychać ale żeby je usłyszeć trzeba podnieść maskę. Dzisiaj odpaliłem silnik i wsłuchiwałem się w pracę, szklanki dały znaki życia dopiero jakieś pół minuty po odpaleniu, no i tak jak wyżej pisałem grały bardzo cichutko. W tej kwesti rozważam zużycie oleju, który ma już niewiele do 10tys. oraz jego właściwości.
Wracając do dyskusji na temat kompresji cylindra dostrzegłem kolejny problem do rozpatrzenia, otóż jakieś dwa tygodnie temu dolewałem płynu chłodzącego bo był przy minimum, dzis jak zobaczyłem suche dno to ciarki mnie przeszły...
Nie wiem jak długo tak jeździłem ale temperatura pokazywała zawsze pion, i nie wychylała się w kierunku czerwonego pola
Zalałem jeszcze raz płynu i sprawdzałem przy niskich i wysokich obrotach, czy nie wycieka z okolic chłodnicy i węży, ale zero znaku przecieku, tak więc zbliżam się do "point'y" w temacie braku kompresji na trzecim garnku.
Mam teraz bałagan w głowie i myśle na chwilę obecną o usterce, którą z góry wykluczyłem... Uszczelka głowicy

Pod korkiem wlewu oleju zero oznak mieszania z płynem chłodzącym, w drugą stronę to samo (to mnie upewniało w tym przekonaniu), ale przecież nie jest powiedziane, że wydmuchana uszczelka głowicy musi objawiać się tylko w ten sposób. Gdyby to nie było moje auto to pewnie usterkę dawno bym usunął.
