BMW Sport

Jest bezkarna, dopóki nie złapią albo coś się nie stanie. Zdziwiłbyś się, ilu jest takich, co myślą "a jakoś to będzie" i jeżdżą bez prawka, przeglądu, po pijaku albo wszystko naraz. I rzeczywiście "jakoś" im idzie, przynajmniej dopóki w coś nie stukną albo nie zostaną wyłowieni przy rutynowej kontroli.
Nie wyobrażam sobie jeździć w ten sposób, jak jechałem dzień po terminie przeglądu na OSK, to serce miałem w przełyku, ale ja jestem wariat, a nie idiota.


Ale kolego, bez demagogii. Skuteczne w przypadku pijanych recydywistów bez prawka byłoby konfiskowanie samochodu, bo bez prawka możesz jeździć (nielegalnie ale jednak), a bez auta już niespecjalnie.
No ale na skonfiskowanych samochodach gmina nie zarobi tyle, co na strzyżeniu owiec fotoradarami stawianymi w każdej wiosce, więc nikt nie ma interesu w działaniach rzeczywiście podnoszących bezpieczeństwo.

No i powoli wyłapują. Na drodze której jeżdżę codziennie do pracy tak przynajmniej dwa razy w tygodniu stoją i sprawdzają trzeźwość. I bardzo dobrze. Sam chyba ze dwa razy dmuchałem, łapią wyrywkowo.

i dobrze, bo pijany kierowca to największe zagrożenie na drodze u mnie nawet w środku miasta (a miasto małe-nie ma miejsca, żeby porządnie się rozpędzić) mają swoje miejsca, stają z lornetką i robią sobie akcję "pasy". Wyrobią normę dzienną, zabiorą kilka dowodów i wio dalej.

Dokładnie tak. Czasem ograniczenia są bezsensowne bo np zostały po remoncie drogi etc ale przecież ograniczenie do 50 na terenie zabudowanym nie jest po to żeby uprzykrzyć nam życie czy żeby nałapać kasy od szybkich i wściekłych. Tam mieszkają ludzie i w każdej chwili jakieś dziecko może wyskoczyć na jezdnie a wtedy chyba dużo łatwiej coś zrobić jak się jedzie 50 a nie 90, chociaż czasem i to nie wystarcza


Już sobie wyobrażam drechów z beemek którzy będą się stosować do ograniczeń w ramach czynu społecznego

jeżeli to miała by być jakaś forma 'yebania systemu' to może hehe

U nas jest to błędne koło, które ciężko przerwać. Spowodowane jest kilkoma rzeczami na raz. Po pierwsze beznadziejna infrastruktura, po drugie mentalność zarówno kierowców jak i policjantów, a na koniec próby łatania budżetu na kierowcach.

Ja w Niemczech jeżdżę przepisowo, a w Polsce nie umiem. W Niemczech jak chcemy gdzieś dojechać jedziemy tylko kawałek 50, potem wyjeżdżamy z miasta i jedziemy dłuższy bądź krótszy odcinek 100, potem na autostradę i tam w większości jedziemy jak nam wygodnie, znowu teren niezabudowany (raczej krótki odcinek) 100km/h i kawałek przez miasto do celu. Po pierwsze szybko, po drugie płynnie i bez nerwów.

W Polsce po prostu się nie da jechać normalnie. Dozwolona prędkość zmienia się co chwila, często bez powodu. Musze co chwila przyśpieszać i hamować. Hamować trzeba często dynamiczne bo znak stoi specjalnie na końcu zakrętu, a za nim policja z suszarką Ostatnio tak mi chcieli przywalić 6pkt. karnych. Jechałem spokojnie z Krynicy do Malborka, teren niezabudowany jadę 100, lekki łuk, nagle wyskakuje znak "teren zabudowany", puszczam gaz, a tam Misiaki z suszarą walą na wysokości znaku, nawet przed patrząc po pomiarach. Mandatu nie przyjąłem.

Kilka lat temu to samo, spokojna jazda, znak za szczytem dużego i sporego wzniesienia, puszczenie gazu i od razu 6pkt.

W Niemczech jadąc przez teren niezabudowany można jechać płynnie, nawet jak co jakiś czas są miejscowości. Po prostu znaki są poustawiane tak, aby wystarczyło puścić gaz, a u nas są ustawione bezmyślnie żeby potem było można polować na kierowcę. I nie są na siłę co chwila. Często nie widzę sensu tych 70tek, 60tek np. przed łukiem. Może na śniegu miałby i sens, ale od tego jest kierowca.

Jak się zmieni nam infrastruktura to i kierowcy się zmienią. Każdy będzie wolał ustawić na autostradzie tempomat na 140, niż walczyć o te kilka minut. A teraz skoro płynnie i tak się jeździć nie da, trzeba unikać policji i tyle. Ja innej opcji nie widzę, a co 200m hamować i przyśpieszać nie mam zamiaru.

W Niemczech znaki stoją tam gdzie są potrzebne. U nas ustawiane są kompletnie bez sensu ale jednak póki stoją trzeba się do nich stosować..

Pomysł mi się nie podoba, ponieważ w małym stopniu przełoży się na poprawę bezpieczeństwa na Polskich drogach. Moim zdaniem to zabieranie się do rozwiązania problemu od złej strony. Problemem z moich obserwacji nie jest prędkość sama w sobie, a np. fakt że właściwie zawsze gdy przepuszczam pieszych w mieście na drodze 2 pasmowej ktoś mnie wyprzedza, często jestem wyprzedzany przed zakrętami lub wierzchołkiem wzniesienia, często ktoś mi wjeżdża pod nos gdy wyprzedzam jego oraz samochód przed nim, często wjeżdżam na pobocze bo leżąco/wiszący na kierownicy pan z naprzeciwka ścina zakręt, albo w bardzo silnej ulewie jestem wyprzedzany przez Matiza czy innego demona mocy itp. itd. Tych kretyńskich decyzji i manewrów nie oduczy karanie za średnią prędkość poza terenem zabudowanym na poziomie 105 km/h zamiast 90. Aby to osiągnąć (oraz wytępić problem pijanych za kierownicą) potrzebne są bardzo poważne zmiany systemowe. Przede wszystkim należało by kompletnie zmienić system nauczania na kursach na prawo jazdy....

Jak czytam ten temat, to się zastanawiam kto te przepisy łamie jak sami wzorowi kierowcy na drogach

Śmigałem po Holandii, to jeździłem zgodnie z przepisami. Nie dlatego, że się bałem tylko zwyczajnie nie musiałem za******lać.
Jak u nas będą takie drogi, że bez nerwów wszędzie zdążę na czas, to będę jeździł zgodnie z przepisami. Póki co niestety, ale bat na dach i muszę sobie radzić.

A co do dbania o bezpieczeństwo. Nigdy policja nie sprawdziła mi stanu ogumienia czy oświetlenia w samochodzie. Najważniejsze znaleźć cokolwiek, podsunąć kwity do podpisu i "miłego dnia i szerokiej drogi".

A gdzie jest logika w szybkiej jeździe po gównianych drogach?

Czas sobie lepiej zaplanuj i tyle, to będziesz zdążał.



Mi tak. Idiota mi wmawiał że mam zużyte opony, chciał w łape... w końcu mieli wezwanie do jakiegoś innego zdarzenia i musiał jechać.



Tak. System nauczania to jakieś w ogóle nieporozumienie, oderwane od rzeczywistości.

Ja bym zamiast polskich mandatów wysyłał takich super kierowców na Litwę na minimum 2 dni, a tam tak bardzo kochają Polaków że byłem świadkiem jak litewski sabaka stoi z lornetką i zatrzymuje tylko polaków jadących przepisowo. A tam średni mandacik to 1000 zł A tak na poważnie , Polska to 3 świat czego wy się spodziewacie jak tutaj burak na buraku siedzi. To nie jest cywilizowany kraj.

Moim zdaniem kostek_ja bardzo dobrze podsumował sprawę. Jeżdżąc po Niemczech/Holandii zawsze przestrzegałem WSZYSTKICH ograniczeń prędkości, a mimo to podróż była kilkukrotnie szybsza i bardziej płynna niż u nas nawet olewając ograniczenia...

Tak jak wspomniał, tam przejeżdżasz 25km lokalną drogą, jedziesz 500km autostradą, znowu 25km lokalną i jesteś u celu. U nas tłuczesz się 550km lokalnymi drogami

Wg mnie problem tkwi właśnie w braku odpowiednich dróg (na autostradzie jadę 140km/h czyli dokładnie tyle ile można) oraz kompletnie bez sensu poustawianych ograniczeniach prędkości oraz znakach informujących o terenie zabudowanym. Do tego dołożyć mentalność Polskiej policji która łapie 100m za znakiem "teren zabudowany" i mamy obraz naszych dróg...

I mentalność polskiego kierowcy który jak widzi znak terenu zabudowanego to łaskawie zwalnia do 80km/h kilometr za znakiem, bo przecież jaśnie panu się śpieszy, zapłacił za samochód i wymaga...




Przestrzegałeś przepisów bo jakbyś miał tamtejszy mandat zapłacić to byś nie miał za co do domu wrócić.
A u nas za 100km/h na zabudowanym dostaniesz 500zł albo dasz 100zł w łapę.
Już dawno "taryfikator" powinien być zaktualizowany i za takie wykroczenie powinno być po prostu 5-10x tyle co obecnie.

Bo właśnie dlatego między innymi nie jest u nas ani szybka ani płynna.

Zrób analizę ruchu jak ci młotki jeżdżą inaczej niż im każesz, w sposób mało przewidywalny.
Liczysz przepustowość drogi, liczysz że jak będą jechać 50 to przejedzie x aut a włączy się na drogę y aut, a tutaj jeden za drugim baranem jadą 90 i mając drogę na x aut/min wchodzi ci ich ileś razy tyle.

Jak stado baranów jedzie cały czas 90 na 50, to dojadą szybciej do skrzyżowania czy drogi niż by mieli i robią korek, przez który ludzie z podporządkowanych nie mogą skręcać, na których znowu się robi korek.



Otóż to.

Akurat ja zwalniam jak widzę zabudowania i nie do 80km/h. Zawsze przez wioski itp. jadę 60km/h. A hamuję, jak widzę zabudowania a nie znak, bo nieraz zdarza się, że ten stoi w szczerym polu, a domy stoją 200m od drogi



Tu masz bardzo dobry przykład Domy masz około 100m w prawą stronę. Jakieś 3-4 lata temu był tu teren niezabudowany, 2 lata temu ograniczenie do 70km/h (moim zdaniem idealne rozwiązanie w tym miejscu), a od około 2 lat teren zabudowany + częste wizyty straży miejskiej z fotoradarem.

Dobrze wiesz, że nie zawsze jest to możliwe, żeby sobie wszystko zaplanować. Poza tym mimo, że zwykle jeżdżę niezgodnie z przepisami nie stwarzam zagrożenia na drodze, jeżdżę płynnie i przytomnie. Ważne też jest podejście do jazdy.

Nie no, jasne.

No nie? A potem się ludzie dziwią, że mi benzyna pali w trasie 0,5l mniej, niż TDI

Oczywiście nasze motywy znasz lepiej

Mandat to oczywiście istotna sprawa i może to rzeczywiście on jest istotną przyczyną. Nie mniej jednak porównując moją jazdę w Niemczech, gdzie boję się mandatu i w Polsce gdzie mam dużo punktów, a więc też mandatu się boję, żeby prawka nie stracić. To w Niemczech kompletnie mi to nie przeszkadza, a w Polsce mam wrażenie że mnie zaraz szlag trafi. I nie porównuję tu autostrady z naszą trasą. Porównuję dłuższą jazdę po terenie niezabudowanym, gdzie raz na jakiś czas mamy miasteczka.

Przykładów wrogości naszego państwa jest dużo. Na zachodzie takich zachowań jak u nas nie obserwuje.

Z resztą... Po co ja dyskutuje skoro i tak to Ty wiesz najlepiej jak jeżdżę