Ostatnio usłyszałem w tv bardzo mądre słowa jakiegoś pedagoga. "Dziś dzieci się
odchowuje, a nie
wychowuje, tak jak jeszcze parę lat temu.
Tak jak powiedzieliście parę postów wcześniej. Lepiej kupić TV, kompa i jakąś grę niż zmusić się do nawiązania kontaktu z własnym dzieckiem. Co często jest trudne. Ale domy w których jest dobry kontakt dziecko <--> rodzice są... Niestety to już coraz większa mniejszość...
A taki 16-sto latek problemów może mieć masę. Dla dorosłych, to bzdet, a dla takiego chłopaka koniec świata. O czym także już powiedziano.
Generalnie, łatwo powiedzieć "nawiązać kontakt z moim dzieckiem, to nie problem", ale może być różnie. Ja jeszcze trochę pamiętam z tamtych lat. Nie byłem buntownikiem, a wręcz przeciwnie, ale miałem swoje zdanie - zazwyczaj na przekór innym (bynajmniej nie ze złośliwości). Takie są nastolatki. Blokersom pod moim blokiem mam czasami ochotę powiedzieć, aby byli ciszej, albo nie syfili mi pod oknem, i parę jeszcze innych

. Ale nie powiem tego, bo:
a) będę tego żałował, bo bunia może stracić szyby, albo moje mieszkanie (mieszkam na parterze);
b) bo nikt nie zwraca im uwagi i czuja się "panami"/bezkarni;
c) jedno wynika z drugiego.
A rodzice twierdzą zazwyczaj przecież mój Adaś taki grzeczny, to nie możliwe aby to był on!
](./images/smilies/eusa_wall.gif)