BMW Sport

Witam. Więc do niedawna byłem posiadaczem 3 BMW E36. Po prostu jak się trafiała fajna to brałem.
Niedawno sprzedałem jedną z nich - BMW E36 325td - 1993rok.
Auto posiadałem prawie 3 lata, wszystkie opłaty ważne i zrobiony świeży przegląd przed dzień sprzedaży.
Auto było w oryginalnym Mpakiecie z oryginalnymi felgami szprychowymi 17" co już trochę kosztuje. Cena jaka mnie interesowała za samochód to 6500zł. Znalazł się klient, przekonywałem go że auto nie jest nowe ma niedługo 18 lat i na pewno trzeba będzie przy nim porobić. Osobiście jeździłem nim prawie 3 lata i nie było problemów. Klienta uprzedziłem o kapiącym oleju z miski olejowej i kilku szczegółach gdyż jestem uczciwy. Zaoferowałem że opuszczę na doprowadzeniu tych detali do porządku 1000zł więc spokojnie sobie wszystko zrobi. Klient się zgodził.
Po tygodniu dzwoni że wymienił uszczelkę pod miską olejową i olej dalej kapie i do wymiany jest uszczelniacz i auto chce oddać. Jestem uczciwy opuściłem mu 1000zł żeby porobił te kilka rzeczy a tu taka wdzięczność. Za godzinę przyjechał do mnie z pretensjami. Dałem mu kolejny upust Komplet opon letnich (4sztuki) Dunlop SP Sport wartości około 350zł oraz oddałem za paliwo 50zł. Czyli w sumie zjechałem już 1400zł. Za kolejny tydzień znów klient dzwoni że wymiana uszczelniacza 400zł i mam dać pieniądze oraz podłoga jest zardzewiała a to kosztuje 400zł i chce wyciągnąc ode mnie pieniądze pod groźbą sądu. Auto ma przecież 18 lat i może chyba kapać olej szczególnie że klientowi o tym powiedziałem i w sumie opuściłem 1400zł na te naprawy. Klient powiedział że zobaczymy się w sądzie... Co o tym myślicie?

Witam!
Jeśli jesteś osobą prywatną, a nie "komisem" to pogoń gościa na drzewo! Jako "zwykły" urzytkownik auta nie musisz być kompetentny do fachowej oceny stanu auta. Zamieściłeś w umowie klauzule "kupujący zna stan samochodu..."? Jesli tak to śpij spokojnie, gość niech idzie do sądu nawet do Najwyższego...
Pozdrawiam

Wiesz nie wchodziłem pod auto, to że kapie widziałem i powiedziałem. Przecież mu opuściłem na te naprawy 1400zł a on chce kolejny 1000zł Jasne że jestem prywatną osobą.

Jeśli nie było żadnych adnotacji w umowie o usterkach to niech się buja, a z drugiej strony to jesteś trochę za uczciwy bo gościu wyczuł że się przestraszyłeś i teraz próbuje wyciągnąć kasę. Zlej go niech idzie do sądu, koszty procesowe będą większe niż wartość samochodu

Daj sobie siana z tym gościem, a jak przyjedzie kolejny raz z pretensjami to go pogoń, jak nie pomorze zadzwoń na policje i zgłoś nachodzenie... To jest auto używane kilkunastoletnie, w każdej chwili mogą powstawać przeróżne usterki...

Gościo na bank nie pójdzie do sadu, ponieważ jest to za mała wartość auta aby się kłócić o jakiekolwiek zadośćuczynienie...

nie no co za koleś, powiedz ze jak chce w 100% sprawny samochód to niech se idzie do salonu. Niech sie buja, nie daj sie wydymać

nastepnym razem jak przyjedze to powiedz mu niech sie buja.....a jak chce bezawaryjne auto to do salonu. choc tam tez sie zdarzaja niewypały. ja mialem podobny przypadek sprzedalem auto policjantowi, tez chcial wyciagnac odemnie kase jednak zlewalem go z gory na dol, straszyl mnie procesami i wogole. wkoncu zdal sobie sprawe ze mam go gleboko w d...e i sam sobie dal odpust....

Psem go poszczuj
Ile wpisaliście na umowie? Bo może się opłaci brać auto i mu oddać 2tyś i niech się goni

Co za kretyn,a jak mu dasz teraz na uszczelniacz i podloge,to za tydzien znow przyjdzie po kase bo cos sie zepsulo
Podziekuj mu i niech sobie idzie do sadu

Nie można być w życiu za dobrym, moim zdaniem żle zrobiłeś obniżając cenę, dając opony czy zwracając za paliwo. Klient podpisał umowę, w której jest zapis Kupujący oświadcza że stan techniczny pojazdu jest mu znany lub podobny zapis i niech spada.

I powiedz mi, co to oznacza, że jest mu znany? Tzn. że wie o każdej niedokręconej śrubeczce?
Dejwid_328, teoretycznie koleś może powołać się o przepisy dotyczące rękojmi. Ale jeśli powiedziałeś mu o kapiącym oleju, to jesteś zwolniony z odpowiedzialności. Przynajmniej jeśli chodzi o tę wadę i o te wszystkie, o których mu powiedziałeś. Również jeżeli chodzi zwyczajne zużycie eksploatacyjne przedmiotu sprzedaży, to odpowiedzialność jest, moim zdaniem, wyłączona. Sprzedający odpowiada za to za wszystkie wady, które zataił podstępnie przed kupującym, tyle że to już musi udowodnić kupujący.

Z tytułu tejże rękojmi, kupujący ma prawo - według swojego uznania - albo odstąpić od umowy, albo żądać obniżenia ceny. W Twoim przypadku, kupujący skorzystał z tego drugiego uprawnienia, przy czym obniżenie ceny winno nastąpić w odpowiednim stosunku. W mojej ocenie i tak poszedłeś mu mocno na rękę, więc... Pogoń gościa

Aha, jeszcze jedna rzecz - kupujący nie może odstąpić od umowy, jeżeli sprzedający niezwłocznie wady usunie.

O to właśnie chodzi, bo auto jest z 93r i mówiąc wprost, może się psuć.

a ile minęło od sprzedaży bo z tego co wiem to tylko do 14 dni ma wogule prawo się domagać czegokolwiek o czym mu nie powiedziałeś a jeśli powiedziałeś to nic nie ma dla niego i tyle...

spytaj go czy jak mu sie paliwo skończy w baku to też będziesz mu musiał zapłacić, jeżeli minął tydzień od sprzedaży to nic nie wskóra ja bym go olał

>maaaad napisał:
>I powiedz mi, co to oznacza, że jest mu znany? Tzn. że wie o każdej niedokręconej śrubeczce?

Nie nie o śrubeczce ale o ogólnym stanie auta. Jako osoba prywatna NIE MUSI znac się na autach i mechanice więc nie odpowiada za wady wynikłe podczas dalszej aksploatacji. A jeśli kupujący jest sierotą to już jego sprawa...

Ale co to jest ogólny stan auta? Zresztą, tym bardziej nie musi znać go kupujący, skoro widzi samochód po raz pierwszy na oczy i nie musi się znać na motoryzacji, nie ma obowiązku korzystania z fachowca przy kupnie, nie ma nawet obowiązku dokładnego zapoznania się ze stanem pojazdu.

Zależy za jakie wady. Sprzedasz auto po dzwonie jako bezwypadkowe, nawet nie wiedząc nic o tym i już może podstawa do odpowiedzialności z tytułu rękojmi.
To sprzedającego co do zasady obciąża ryzyko związane ze sprzedażą, nie kupującego.

maaaad, podpowiedz jak sprzedać auto żeby uniknąć problemów? Zawsze zdarzyć się może jakiś cwaniak i mogą być problemy. Jakaś dodatkowa adnotacja w umowie?

Dejwid_328, czy on nie jest ze Zduńskiej Woli?

KotSylwester, najlepszym z punktu widzenia sprzedającego jest wyłączenie w umowie jego odpowiedzialności z tytułu rękojmi, coś w ten deseń:
"Strony wyłączają odpowiedzialność Sprzedającego z tytułu rękojmi" - i tu już sprawa jest przesądzona. Klauzula taka nie dotyczy jednak wad, które sprzedający zataił podstępnie przed kupującym.
Można też odpowiedzialność z tytułu rękojmi ograniczyć np. do wad nie wynikających z normalnego zużycia, albo w jaki tam się chce sposób.

Co do "naturalnego zużycia się rzeczy" - to tez nie jest sprawa taka oczywista:
- z uzasadnienia do wyroku Sądu Apelacyjnego w Katowicach, 2008 r.

Ale z drugiej strony:

Uchwała Sądu Najwyższego, 1977 r.

Dodam tylko jeszcze, że wyłączenie odpowiedzialności z tytułu rękojmi nie uniemożliwia dochodzenia roszczeń z tytułu nienależytego wykonania umowy wg zasad ogólnych

Jak się zdarzy cwaniak, to nie podpisze umowy z zapisem dotyczącym wyłączenia odpowiedzialności sprzedającego z tytułu rękojmi.





Kiedy rzecz/auto nadaje się do użytku?