Sprawa ma się tak, co jakiś czas jak wsiadam do fury wracając z pracy do domu (za każdym razem takie same warunki, godzina 15:10 i mega słońce) to nie mogę jej uruchomić. Wsiadam, kluczyk do stacyjki, przekręcam - w tym momencie wszystko gaśnie (wiadomo) rozrusznik wrzuca i od razu wyrzuca, kontrolki się zapalają, jak przytrzymam kluczyk w 3 pozycji to dzieje się cały czas tak samo - kontrolki gasną, rozrusznik wrzuca, wyrzuca, kontrolki się zapalają. Wysiadam, chwile poruszam klemami, kablami poczekam i odpala od strzała - jak gdyby nigdy nic. Dzisiaj stwierdziłem że pale go na pych, wycofałem 5 metrów, zatrzymałem się i odpalił od strzała. Dzieje się tak już chwilkę więc do tej pory zrobiłem:
-wymieniłem rozrusznik z M54B25 (100% sprawny)
-wyczyściłem styki przy akumulatorze oraz klemy
-wymieniłem kabel masowy od silnika do karoserii (stary nie miał izolacji, nowy ma bdb)
i nadal bez zmian, postaram się nagrać filmik jak to wygląda, zaznaczam, że dzieje się to tylko w bardzo upalne dni. Ktoś ma pojęcie co się dzieje i gdzie szukać rozwiązania? Zamierzam podmienić akumulator i tu mam pytanie, w tej chwili mam maluśki 380/45ah i zamierzam go zmienić na 670/72ah czy mój alternator go udźwignie?
Pozdrawiam
